Powracam po dłuższej przerwie. Pewnie trwało by to jeszcze dłużej gdyby nie fakt, że strasznie nie lubię, chyba jak każdy, jak ktoś próbuje mnie zrobić w przysłowiowego balona. Od razu ciśnie mi się na usta piosenka zespołu Strachy na lachy "Żyje w kraju".
O co chodzi tym razem? Jeden z moich domowników został ostatnio poproszony o zakup śmietany. Wybrał się w tym celu do hipermarketu Carrefour. Do domu przyniósł dwie śmietany. A przynajmniej tak mu się wydawało. Jedna z zakupionych "śmietan" prezentowała się tak :
Na pierwszy rzut oka, produkt ten pochodzący z działu z nabiałem, może sprawić, że kupujący potraktuje go jako śmietanę. Dlaczego?
1. Nazwa (chyba firmy lub serii?) Śmietankowa Kraina
2. ŚWIETNA prawie jak ŚMIETANA (prawda)
3. 18% - takie oznaczenie często znajduje się na śmietanie.
Niestety nie dopytywałam czy produkt ten stał na półce ze śmietanami. Osoba kupująca zasugerowana trzema powyższymi informacjami na opakowaniu była pewna, że kupuje śmietanę. Dopiero w domu wyszła smutna prawda.
Ukwaszona emulsja tłuszczowa... Że co? No właśnie... z czym to się je, że tak grzecznie spytam. Jak zagłębimy się w skład... jest jeszcze weselej. W tej pseudo śmietanie jest 1% śmietany ! Tak jest !
Czy naprawdę wyprodukowanie normalnej śmietany kosztuje producenta tak dużo, że zastępuje śmietanę maślanką i różnymi E?
Dzisiejszy post nie jest w żaden sposób postem pro ekologicznym. Bardziej apelem. Czytajmy etykiety i nie kupujmy tylko oczami, sugerując się ładnym opakowaniem itp. Nie dajmy się robić producentom w balona. Jeśli nikt nie będzie kupował tych cudów, to może producenci też oprzytomnieją, że nie tędy droga do kieszeni konsumenta. Może...
P.S. Sałata rośnie. Niebawem zamieszczę fotki.