piątek, 27 grudnia 2013

Ciepło z natury 2014 - czyli drugie życie choinki

Jeśli mieszkacie w Warszawie i jesteście aktualnie w posiadaniu ślicznej, żywej choineczki, możecie spać spokojnie - już piąty raz Urząd Miasta wraz z  PGNiG Organika zorganizuje Wam w styczniu zbiórkę choinek. Akacja rusza 8 stycznia, pierwszym przystankiem będzie plan Bankowy. Zebrane choinki zostaną wykorzystane w elektrowni jako biomasa. W ubiegłym roku udało się zebrać 400 ton biomasy choinkowej, która pozwoliła na ogrzanie ok. 100 mieszkań o powierzchni ok. 60 metrów kwadratowych przez cały rok. Kolejna świetna warszawska inicjatywa! Więcej informacji na temat akcji znajdziecie tutaj.
źródło: https://eko-polska.pl

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta last minute :)

Planowałam napisać tego posta trochę wcześniej, ale wir przedświątecznych przygotowań pochłonął mnie bez reszty. Jeśli szukacie ciekawych inspiracji świątecznych, mam dla Was kilka podpowiedzi:
1. 21 pomysłów na świąteczne DIY - strona po angielsku, ale niektóre pomysły bardzo oryginalne ;)
2. Spring Plate Magazyn - ogromna ilość przepisów kulinarnych na święta i karnawał. Sporo inspiracji dekoracyjnych oraz na pakowanie prezentów (w wersji eko)
3. Panowie z kanału 5 sposobów na... przygotowali inspirujący odcinek świąteczny.
4. Wieniec świąteczny i dwa oryginalne stroiki - wszystko znajdziecie na kanale dziewczyny z poniższego filmiku. Bardzo podobny wieniec znajdziecie pod pierwszym dzisiejszym linkiem. Jednak tutaj mamy wersję z bombkami, a z filmu łatwiej zrozumieć jak to zrobić w praktyce :)
Jeśli czas na to pozwoli postaram się jutro wrzucić kilka moich własnych świątecznych inspiracji. Gdyby się nie udało już teraz życzę wszystkim moim czytelnikom, zdrowych, wesołych, pogodnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia.

sobota, 21 grudnia 2013

Choinko piękna jak las :)

Każda rodzina ma pod tym względem swoją tradycję. U jednych pan domu co roku idzie do leśniczego i wybiera najładniejsze drzewko w całym lesie, u drugich sztuczna choinka, może nawet ubrana czeka tylko na nadejście świąt w piwnicy czy garażu, jeszcze inni wolą taką w doniczce. Jakie drzwko będzie najbardziej ekologiczne?
W brew pozorom ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zacznijmy od choinki sztucznej. Niby dobra bo posłuży nam na wiele lat. Ale jak moda się zmieni lub nasze upodobania, drzewko wyląduje na śmietniku i będzie się rozkładało przez wiele lat. Zaletą jest cena. Płacimy raz, a sztuczne choinki nie są specjalnie drogie. A wadą, że sztuczna choinka nie wygląda w 100% jak prawdziwa, poza tym, jej największą wadą jest to że nie pachnie :(
Drzewka w doniczkach są chyba najbardziej ekologicznym rozwiązaniem, ponieważ możemy je później zasadzić np. w ogródku. Wady - drzewka zwykle nie są zbyt duże (są młode), a ceny dość wysokie. Czy drzewko przyjmie się? Nikt nam takie gwarancji niestety nie da.
Choinki cięte. Takie drzewko mam co roku w domu (jodłę konkretnie). I proszę nie pisać, że to bardzo nieekologiczne. Po pierwsze, choinki cięte pochodzą ze specjalnych hodowli (które co roku ścinają i dosadzają nowe drzewka) - równowaga w przyrodzie zostaje zachowana. W ten sposób takie hodowle wyrządzają naszemu środowisku przysługę (zielone, tlen i te sprawy). Jeśli kupujecie choinki od leśniczego to pewnie wiecie, że najczęściej leśniczy najpierw robi rozeznanie w lesie i znaczy drzewka, które mogą zostać wycięte. Takie przerzedzanie lasu jest czymś naturalnym i potrzebnym. Co więcej, cięta choinka po świętach zostanie wyrzucona i rozłoży się w stosunkowo krótkim czasie (w porównaniu do sztucznej zwłaszcza). Nie zanieczyścimy w ten sposób środowiska, bo to bio odpad. Wadą może być znowu cena. Polecam popytać w kilku miejscach, ponieważ czasem różnica w cenie przekracza 100zł.

środa, 18 grudnia 2013

100 choinek dla łodzian

Po stolicy przyszedł czas na Łódź. Już jutro (19.12.2013) w Manufakturze będzie można dokonać transferu swoich śmieci (konkretnie makulatury) na choinkę. Za 5 kg makulatury otrzymamy drzewko w doniczce mierzące maksymalnie 120cm. Organizatorem akcji jest firma Eko Serwis. Akcja rusza o godzinie 16. Zasada jest prosta, kto pierwszy, ten lepszy :)  Szczegóły znajdziecie tutaj. Wielki plus dla Łodzi. Znacznie łatwiej zebrać 5 kg makulatury, niż sporą ilość elektrośmieci. 
źródło: http://www.manufaktura.com/

piątek, 13 grudnia 2013

Świąteczny smak herbat

Pewnie część z Was już zauważyła że jestem małym herbacianym potworem ;) Często kupuje w ciemno nieznaną mi herbatę, zwykle zieloną, białą czy też owocową. Eksperymenty różnie się kończą, tak to w życiu bywa. Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o moich nowych świąteczno-zimowych ulubieńcach.
Mowa o herbatach Vitax z korzennymi przyprawami. Swoją pierwszą herbatę z tej serii zakupiłam jakieś 2 lata temu. Od tej pory, nigdzie nie mogłam jej znaleźć. W tym roku się w końcu udało :)
Oto mój ulubieniec:
Vitax pomarańcza i goździki. Wymaga długiego parzenia (8-10 min). Jest niezwykle aromatyczna. Świetnie smakuje solo, z cukrem lub miodem. Skład niestety nie jest powalający, ale najgorzej też nie jest. Mamy w nim: jabłko, liść jeżyny, aromaty, korzeń cykorii, goździki (6%), hibiskus, skórka pomarańczy (4%), kwas cytrynowy, kwas jabłkowy oraz owoc dzikiej róży.  Najważniejsze ze skórka pomarańczy i goździki pojawiły się, a nie zostały zastąpione aromatem :) Herbatka bardzo intensywnie pachnie goździkami. Każda saszetka herbaty zapakowana jest w osobne foliowe opakowanie, mimo to, można spokojnie powąchać. I bardzo dobrze... Początkowo przymierzałam się do moreli z wanilią. A zakończyłam na zakupie gruszki z cynamonem. 
W domu okazało się, że dokonałam słusznego wyboru. Skład ma następujący: jabłko, hibiskus, liść jeżyny, aromaty, korzeń cykorii, cynamon (7%), kwas cytrynowy, owoc dzikiej róży, gruszka (0,5%). Zaszaleli z tą gruszką :D Ale herbata jest smaczna. Na pewno umili mi mroźne, zimowe wieczory.
W serii występuje jeszcze jedna: śliwka i kardamon. 
Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. A teraz konkrety. Cena: 5-6zł (15 kopertek), miejsce: Makro. Polecam poszukać. Kiedyś były dostępne w Carrefourze, na stronie Piotra i Pawła też są (nie udało mi się znaleźć w sklepie). 
Jeśli lubicie herbaty owocowe, nie będziecie zawiedzeni.

wtorek, 10 grudnia 2013

Choinka za elektrośmieci

Już w najbliższą sobotę, w Warszawie odbędzie się zbiórka elektrośmieci. Co trzeba zrobić, aby dostać choinkę? Należy przyjść między godziną 8 a 16 na BioBazar (ul. Żelazna 51/53) i przynieść ze sobą: 6 małych elektrośmieci (np. telefon, suszarka) lub 3 średnie (np. telewizor, komputer) lub 1 duży (np. lodówka, pralka) lub 2 kg baterii. W zamian za nasze śmieci, pierwsze 1500 osób dostanie choinkę (w doniczce - gdy już odbędzie u nas w domu świąteczną służbę, wiosną możemy są wsadzić w ogródku). 
Świetna inicjatywa. Choć w tydzień ciężko będzie zebrać taką ilość elektrośmieci we własnym domu. Można popytać znajomych i sąsiadów lub poczekać do przyszłego roku. Akcja organizowana jest drugi raz, więc wszystko wskazuje na to, że będzie się odbywała regularnie. Szczegółowe informację znajdziecie na plakacie lub na stronie BioBazaru. 
P.S. Osoby nie posiadające odpowiedniej ilości elektrośmieci, będą mogły zakupić choinkę. Cena w zależności od wysokości drzewka od 45 do 150zł.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

5 sposobów na...

Dla sporej części osób, które śledzą nowości na polskim youtubie, to nie będzie żadna nowość. Ja obserwuje chłopaków od jakiegoś czasu i regularnie oglądam ich filmiki. Mają mnóstwo ciekawych pomysłów na wykorzystanie niepotrzebnych rzeczy. Poniżej wrzucam ich najnowszą produkcję: 5 sposobów na opakowania i płyty CD. Na kanale 5 sposobów na znajdziecie szereg inspiracji na wykorzystanie np. puszek po napojach, starych żarówek, czy mikrofalówki. Filmiki są krótkie, fajnie zrealizowane, niektóre pomysły są zaskakujące. Z poniższego filmiku mi najbardziej spodobały się pomysły na szklarnię i obraz.  
Polecam :)

piątek, 6 grudnia 2013

DIY: Cynamonowy świecznik

Dziś mikołajki :) Czyli pierwsze ostrzeżenie, że niedługo święta. Co prawda zostały jeszcze dwa tygodnie, ale to dobra pora, aby pomyśleć o dekoracjach świątecznych. Dziś wpadłam na bardzo fajny filmik na youtubie i pomyślałam, że może i Wam spodoba się taka dekoracja. Zrobienie świecznika zajmie kilka minut. Nie potrzebujemy do tego żadnej specjalnej, zapachowej świeczki. Dobrze, żeby była w szklanym opakowaniu. Ewentualnie, może to być po prostu zwykła szklanka lub słoik do której wrzucimy tealight'a. Zapraszam do oglądania :)

środa, 4 grudnia 2013

"Eko" tipy około kosmetyczne

Ostatnio było o kosmetykach, dlatego też kolejny temat jaki mi przyszedł na myśl jest również związany z kosmetykami. Pośrednio ;)
Pewnie większość Pań czytających tego bloga doskonale zna te tipy, Panowie być może będą zaskoczeni. Dziś napiszę kilka porad, co zrobić z kosmetykami które się u nas nie sprawdziły, przeterminowały lub które stwarzają nam problemy w trakcie użytkowania. Brzmi tajemniczo i zawile, polecam doczytać do końca :)

wtorek, 3 grudnia 2013

O paru kosmetykach (nie tylko eko)

W centrach handlowych z łatwością możemy już dostrzec przedświąteczną gorączkę. Iluminacje, choinki, mikołaje, promocje, wczoraj dzień darmowych dostaw w sklepach internetowych. Na blogu co jakiś czas pojawiają się różne eko gadżety, które świetnie się sprawdzą w roli prezentu. Jednak jak zauważyłam po moim Mikołaju, duża część Polaków, najchętniej na święta kupuje bliskim kosmetyki. Dlatego też chciałabym się z Wami dzisiaj podzielić moimi refleksjami na temat kilku eko  i nie całkiem eko kosmetyków.
Pierwsza część będzie poświęcona mojemu ulubieńcowi, już od ponad roku dedykowanemu głównie paniom, czyli coś dla panów Mikołajów :)

środa, 20 listopada 2013

Eko apka

Ekologia próbuje się wkraść w każdą dziedzinę naszego życia. Aby nam ułatwić życie, została wymyślona aplikacja na telefon Live Green.  Przeznaczona jest ona dla wszystkich osób posiadających telefon z systemem android lub iOS.

niedziela, 17 listopada 2013

Świeżuch - godny polecenia

Jakiś czas temu, pisałam Wam o pseudo śmietanie. Dziś postanowiłam pochwalić, jednego z polskich producentów. Chwalona będzie firma FigAND za swój serek homogenizowany Świeżuch. Zastanawiacie się dlaczego? Zapraszam do krótkiej lektury.

Jeśli robiąc zakupy, kierujecie się składem produktu, ten Wam się na pewno spodoba. Jest bardzo krótki i bez udziwnień. Ser twarogowy z mleka pełnego, cukier, aromat waniliowy. KONIEC. Jeśli wcześniej nie zwracaliście uwagi na skład, powiecie, przecież serek jak serek, nic specjalnego. A właśnie że nie. W 90% produktów dostępnych na rynku w serkach mamy barwniki różnego typu, zagęstniki itp.
Można inaczej? Można. A teraz moja opinia o produkcie. Osobiście bardziej nazwałabym go jogurtem niż serkiem, ponieważ jest dość lejący. Testowałam wersję waniliową i uważam że jest trochę za słodka, ale to kwestia gustu. Firma ma w ofercie jeszcze serek naturalny i truskawkowy, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Cena ok. 1,70 zł, a dostępny jest np. w Carrefourze. 
Polecam :)

piątek, 15 listopada 2013

Zegar na wodę

Chciało by się rzec "coraz bliżej święta". Do świąt jeszcze sporo czasu, ale na początku grudnia, czekają nas mikołajki. I dziś mam dla Was bardzo fajny, ekologiczny i przydatny gadżet, który będzie wprost idealnym prezentem na mikołajki.
Co to za bomba? Oczywiście zegar, a w zasadzie budzik z funkcją termometru i kalendarza. Dlaczego jest to ekologiczny gadżet? Ponieważ nie potrzebujemy do niego żadnych baterii. Poważnie. Wystarczy zwykła woda ! A najlepsze jest to, że należy ją wymieniać zaledwie co 4 tygodnie, aby zegar działał bez przerwy. Wodą oczywiście możemy podlać później kwiatki.
Zegar został wyprodukowany przez firmę H2O Power. Cena ok. 70zł.
Ciekawe czy za kilka lat napiszę o ogólnie dostępnym aucie na wodę... ;)


czwartek, 31 października 2013

Dziękuję part. 2

Kolejne 1000 odsłon bloga za nami. Tym razem poszło szybciej niż ostatnio, co mnie ogromnie cieszy ;)
Co dla Was szykuję w najbliższym czasie? Testuję amarantus, myślę co dalej z tymi zniczami, ponieważ okazuje się, że nie każdy rodzaj szkła można segregować (mail do firmy wysłany, czekam na odpowiedź). Tematów na nowe posty na pewno nie zabraknie. Jednak jeśli macie jakieś tematy, którym warto się przyjrzeć, piszcie w komentarzach, zostaną dodane do listy i zbadane.
Pozdrawiam Ekolożka :)

wtorek, 29 października 2013

Ekologia od święta

Już za kilka dni, większość z nas wyruszy na cmentarze, odwiedzić groby rodziny i znajomych, których już z nami nie ma. Oczywiście przed samymi świętami, część z nas wybiera się trochę wcześniej, aby zrobić porządki na grobach. To samo uczyniłam i ja. I wiecie co mnie ogromnie zdziwiło? Może cmentarz który odwiedziłam jest wyjątkowy (hym... nie sądzę), ale bardzo zaskoczył mnie brak...segregacji odpadów na cmentarzu. Oczywiście, nie wymagam cudów, ale postawienie kosza na szkło + plastik i inne, chyba nie było by problemem. Skoro ludzie w swoich domach potrafią posegregować śmieci, to czemu mieli by nie uczynić tego na cmentarzu? Szczególnie w okresie 1 listopada, kiedy "przemiał świeczek" jest ogromny.
Dość narzekania ;) Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym nie wpisała w wyszukiwarkę hasła "znicz ekologiczny". Co uzyskałam? Lampiony wycięte z dyni i znicza z wkładem na baterie (najlepiej baterie słoneczne). Co jak co, ale świeczki na baterię... Co kto lubi.
Osobiście chciałam Was namówić do czegoś innego. Nie ukrywajmy, znicza są drogie. Nie wiem jak Wy, ale ja zwykle wybieram te szklane. Plastikowe po wypaleniu fruwają po pomnikach. A szklane możemy wykorzystać, i to wielokrotnie. Powiecie zaraz, ale o co tyle zachodu, lepiej kupić nowy, a nie bawić się z myciem. Jeśli posiadacie zmywarkę, to już w ogóle nie ma o czym mówić. Ona wszystko zrobi za was. Znicz będzie wyglądał jak nowy. Testowałam to już wielokrotnie. Pamiętacie post o słoikach? Szklane opakowania potrzebują milion lat, aby się rozłożyć. Dlatego też warto wykorzystać je wielokrotnie przed wyrzuceniem. Zwłaszcza, że to nas praktycznie nic nie kosztuje, a nawet pozwala zaoszczędzić kilkanaście złotych.

poniedziałek, 28 października 2013

TomTato

Tak wiem, miało być zupełnie o czymś innym. Ale ponownie pomysł mnie zaskoczył i dał mi inspirację. 
Przyznam Wam się bez bicia, że jak pierwszy raz zobaczyłam TomTato, pomyślałam sobie "czego ta genetyka nie wymyśli". Jednak, okazało się, że ta roślinka to nie jest żadne GMO, a hybryda uzyskana dzięki szczepieniu (tak jak to się czyni od wielu wielu lat np. z drzewami). O czym mowa? Zapraszam do obejrzenia poniższego filmiku

Pomidoro-ziemniak został wyhodowany przez jedną z firm ogrodniczych w Wielkiej Brytanii. Pomidory podobno są pyszne i słodkie, a takie rozwiązanie oszczędza nam miejsca w ogrodzie. Sam pomysł zasługuje na 5+. Większy problem może być jedynie z praktycznym zastosowaniem tego wynalazku. Krzaczek pomidorowy rośnie bowiem kilka miesięcy (ok. 4) i z tego co rozumiem, jeśli wsadzimy sobie tą hybrydę do ogródka, to ziemniaczki zjemy dopiero jak zbierzemy pomidorki. Koszt rośliny to około 75 zł (niestety). Czekam na więcej takich rozwiązań. Kto wie czym nas jeszcze ogrodnicy zaskoczą.

poniedziałek, 21 października 2013

Biodegradowalny płaszcz przeciwdeszczowy

Nie wiem, czy Wy odwzajemniacie to uczucie, ale ja po prostu uwielbiam pisać takie posty :D Ekonowinki to chyba moja ulubiona kategoria. Dziś na tapetę idzie biodegradowalny płaszcz przeciwdeszczowy firmy CompBio Spudcoat. Pewnie zastanawiacie się co jest w nim takiego wyjątkowego. Należy zacząć od zaznaczenia, że producent wyszedł z założenia, że płaszcz przeciwdeszczowy zakładamy kilkukrotnie, po czym go wyrzucamy. I w sumie, można powiedzieć, że całkiem słusznie. Taka pelerynka jest obowiązkowym ekwipunkiem każdej osoby jeżdżącej na festiwale muzyczne. Zwykle po powrocie, płaszcz ląduje w koszu. Ale może być inaczej. CompBio wyprodukował płaszcz, który w 100% składa się ze skrobi ziemniaczanej, co oznacza że jest w 100% biodegradowany. Mało tego! Producent umieścił w płaszczu zaszyte nasionko (pomidora lub ogórka). Jeśli płaszcz nam się zniszczy lub po prostu stwierdzimy, że czas kupić nowy, idziemy do ogródka lub kupujemy dużą doniczkę i nasz płaszcz zasypujemy ziemią, tak aby nasionko znalazło się na górze. Następnie regularnie podlewamy i czekamy na zbiory. SUPER :D
Czas na wady. Największą wadą płaszcza jest cena. W Polsce waha się od 50 do 60zł. Za kolejną wadę możemy uznać fakt, że nie mamy do wyboru ani koloru, ani rodzaju nasiona. Choć z drugiej strony, chyba każdy lubi niespodzianki. Sam pomysł jest super. Z niecierpliwością czekam na więcej takich nowinek na rynku.

Zdjęcia użyte w poście pochodzą z tej strony.

czwartek, 17 października 2013

Jak tu... prać?

Jednym z najpopularniejszych postów na moim blogu jest wpis na temat pralki Eco Bubble. Dlatego też, gdy ostatnio gdzieś usłyszałam wypowiedź eksperta na temat prania w niskich temperaturach, od razu pomyślałam, że muszę zgłębić ten temat.
Niestety, bardzo się pomyliłam, myśląc że będzie to post lekki, łatwy i przyjemny...
Zanim zaczniecie czytać dalej, polecam zagłębić się w artykuł nr.1, artykuł nr. 2, artykuł nr. 3. Przeczytacie w nich, że m.in.: pranie w niskich temperaturach nie zabija groźnych bakterii i wirusów, piorąc wszystko razem powstaje "bakteryjna zupa" zawierająca bakterie kałowe.
Więc nasuwa się pytanie z tytułu posta "Jak tu prać?". Bo jak ja to wszystko przeczytałam, to doszłam do wniosku, że chodzę wyłącznie w brudnych rzeczach.
No cóż, należy zadać sobie kilka pytań. Po pierwsze, po co pierzemy? Aby usunąć z ubrań brud i kurz, czy aby pozbyć się wszystkich bakterii i innych świństw które mieszkają na naszych ubraniach? Podejrzewam, że większość osób wybierze generalnie opcję nr.1. Dlaczego? Ponieważ, jeśli przeczytaliście powyższe artykuły, lub sami poszperaliście w internecie, to zapewne wiecie, że nawet pranie w 90*C nie da nam sterylnie czystego prania. Po drugie, należy sobie zadać kolejne pytanie, czy konieczne jest usuwanie wszystkich bakterii z rzeczy które pierzemy? Nie oszukujmy się, bakterie są wszędzie, te dobre i te złe. Znajdziemy je w naszym zlewie kuchennym, na szczoteczce do zębów, na ręcznikach w łazience. Pranie w niższych temperaturach teoretycznie jest bardziej ekologiczne, ale przede wszystkim ma na celu nie niszczenie tak naszych ubrań. Szczerze? Osobiście większość swoich rzeczy piorę w 40*C (poza na przykład pościelą i rzeczami z wełny czy jedwabiu). I jak do tej pory, ani nie miałam dolegliwości żołądkowych, ani moje ubrania nie wyblakły. Większość rzeczy odwracam na lewa stronę i tyle. Nawet jeśli metka mówi inaczej, zwykłe bawełniane i poliestrowe rzeczy można tak bezpiecznie prać. Nasze ubrania są bardziej niszczone, na przykład przez suszarki elektryczne.
W jednym z artykułów wyczytałam, że należy robić puste pranie, raz w tygodniu na 90*C. Nie znam chyba NIKOGO, kto by tak właśnie czynił. O względach ekologicznych już nie wspomnę. Oczywiście, raz w miesiącu możemy sobie pozwolić na taki manewr, ale nie co tydzień, bez przesady.
W kwestii ubranek i pieluszek dziecięcych, nie będę się wypowiadać. Mamy na pewno wiedzą jak prać rzeczy swoich dzieci. Lata temu mamy gotowały pieluszki, ciekawe czy w dzisiejszych czasach ktokolwiek tak robi ;)
Ale pozwolę sobie wrócić jeszcze do tematu tych złych bakterii i wirusów, oraz wysokich temperatur. Na to wszystko jest jedna prosta rada - prasowanie.

wtorek, 15 października 2013

Podsumowanie Targów i kilka zapowiedzi...

Jak wspomniałam w ostatnim poście, w ostatni weekend odbyły się w Łodzi targi Natura Food. Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć. Pochodziłam, porozmawiałam zarówno z wystawcami, jak i z osobami odwiedzającymi to miejsce. I od razu zaznaczę, że nie chcę absolutnie wyjść na hejtera. Mam po prostu parę spostrzeżeń. Pozwolę sobie zacząć od nazwy. VI Międzynarodowe Targi Żywności Ekologicznej i Tradycyjnej NATURA FOOD. Brzmi super, ale... Szczerze mówiąc nie wiem, czy to wina organizatorów, a może po prostu nasze polskie realia, ale spodziewałam się, że tam będzie 90% wystawców oferujących rzeczy ekologiczne. A jak było na prawdę? Myślę, że ok. 15-20% wystawców miało w swojej ofercie produkty wyłącznie ekologiczne. Część, miała w swojej ofercie masę rożnych, dobrej jakości produktów (słowa wystawców) i na przykład jeden lub kilka produktów z certyfikatem. I zostało nam jakieś 50% wystawców, którzy eko produktów w ogóle nie posiadali. Zaraz napiszecie, że przecież jest też żywność tradycyjna. No jest, jest, ale co to znaczy dla nas konsumentów? Mi osobiście, kojarzy się to na przykład z chlebem pieczonym na zakwasie bez polepszaczy, z prawdziwymi wędlinami. Tutaj możecie znaleźć obszerne wyjaśnienie tego pojęcia. Tyle jeśli chodzi o wystawców. Teraz przejdę do klientów. Nie jestem w stanie określić procentowo, ale masa ludzi, nie ma pojęcia czym są produkty ekologiczne! Już kiedyś o tym pisałam, jak rozpoznać taki produkt. Musi być na nim logo (zielone tło i listek z białych gwiazdek). I tak na przykład, bardzo wielu osobom wydaje się, że firma Klimeko, oferuje produkty eko. Otóż nie. Oczywiście, posiadają oni produkty bardzo dobrej jakości. Ale nie są to ekologiczne jogurty, śmietany itp. To na prawdę robi wielką różnicę. Chodzi chociażby o "wydajność" zwierząt, o to czym są karmione itd. Świadomość konsumentów jest niestety bardzo mała. 
Przejdźmy do pozytywów :D Otóż, takie targi to świetna okazja do poznania nowości rynkowych. Przykład poniżej.

Różowy ryż, nie jest barwiony przez producenta. Swój oryginalny kolor zawdzięcza miejscu w którym rośnie, czyli wulkanicznej glebie na wyspie Java. Dystrybutorem jest firma Lotao Deli. Swoją drogą, bardzo ciekawe rzeczy mi się wyświetliły jak wpisałam tą nazwę w gogle w dziale grafika...
Cena powala. O ile dobrze pamiętam opakowanie 20-30 dag kosztowało ok. 30zł. Produkt jest ślicznie zapakowany, z resztą jak wszystkie produkty tej firmy, więcej możecie zobaczyć na przykład tutaj. 
Co jeszcze? Był ketchup słodzony miodem (niestety nie próbowałam), było ekologiczne mleko ryżowe (o tym więcej przy innej okazji). Mąkę i olej można było kupić dosłownie ze wszystkiego. Od kasztanów jadalnych, przez pestki dyni po amarantusa, ale o nim również napiszę kiedy indziej. 
Mi troszkę brakowało działu z ekologicznymi kosmetykami. To znaczy było kilka pojedynczych stoisk, ale mało rzucały się w oczy i nie widziałam na nich żadnych nowości, których bym nie znała.
A teraz zapowiedzi. W najbliższym czasie, chciałabym Wam opowiedzieć o kilku nabytych na targach (i nie tylko) produktach. Będzie o wodzie kokosowej, którą aktualnie testuje, o amarantusie, o wyciskarkach do "wszystkiego", o ekologicznych ciasteczkach z Czech, o pysznym ekologicznym serze z pomorza i o wspomnianych już ekologicznych szczoteczkach do zębów.
Zaglądajcie koniecznie, nowe posty niebawem :)

piątek, 11 października 2013

Natura food i Festiwal Światła

Nareszcie coś się dzieje! Ten weekend w Łodzi obfituje w wydarzenia, zarówno pro ekologiczne, jak i "przeciwne". Z jednej strony odbywają się Targi Natura food i beEco. Warto tam zajrzeć. Znajdziecie na nich mnóstwo dobrego jedzenia, niekoniecznie ekologicznego. Są to targi międzynarodowe, możemy spotkać stoiska na przykład z Węgier, promujące swoje specjały. Pamiętacie, jakiś czas temu pisałam o bambusowych szczoteczkach do zębów. Firmę, która dystrybuuje je w Polsce również tam znajdziecie. Jest to bardzo fajna impreza, nie tylko dla eko freaków, ale dla osób dla których ważne jest to co jedzą i jakich produktów używają. Można zapoznać się z nowinkami rynkowymi i spróbować pyszności z całej Europy. 
Jednocześnie w mieście odbywa się inna impreza. Wieczorową porą, można podziwiać m.in. ulicę Piotrkowską w niecodziennej odsłonie. Organizowany jest już drugi raz w mieście Light Move Festival. To świetna okazja aby obejrzeć, to często postrzegane, jako szare i ponure miasto, w kolorze. Oczywiście nie jest to pro ekologiczne wydarzenie, ale robi wrażenie. Poniżej zdjęcie z zeszłorocznej edycji.

niedziela, 6 października 2013

Recyklingowa inspiracja

Nowy dzień, nowe inspiracje. Do tego eko inspiracje. Poniższa pochodzi z szatni klubo-kawiarni Niebostan. Dobre pomysły czekają na Was na każdym kroku. Wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć.
Sympatyczny pomysł na recykling sztućców, prawda?
Udanego nadchodzącego tygodnia :)

piątek, 27 września 2013

Trening czyni mistrza !

Na zachętę przygotowałam dla Was małą rozgrzewkę przed weekendowym grzybobraniem.
Przepraszam za ostrość zdjęcia, niestety nie zauważyłam wcześniej ;)



Pytanie brzmi: Ile podgrzybków widać na zdjęciu? 
Owocnych zbiorów ! :)

środa, 25 września 2013

Na grzybobranie najwyższy czas !

W poniedziałek rozpoczęła się astronomiczna jesień. Nie wiem jak Wam, ale mi jesień kojarzy się nie z deszczem, pluchą, przemoczonymi butami i brakiem słońca, a z wyprawami na grzyby. Odkąd pamiętam, byłam zabierana przez rodziców na rodzinne grzybobrania. Chyba śmiało można powiedzieć, że to rodzice zarazili mnie tym hobby. I wiecie co? Bardzo mnie to cieszy ! Uwielbiam spacerować po lesie, zwłaszcza  jeśli pogoda dopisuje.
Synoptycy zapowiadają na najbliższy weekend ładną, jesienną pogodę. To świetna okazja, aby wyciągnąć rodzinę lub znajomych na spacer po lesie. Jeśli nie macie doświadczenia, zabierzcie ze sobą kogoś, kto się zna na grzybach. Poniżej zamieszczam kilka dobrych rad, dla początkujących grzybiarzy.
- zbieramy wyłącznie grzyby, które znamy ! - lepiej zostawić okaz na miejscu, niż mieć problemy zdrowotne. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, zostaw grzybka na swoim miejscu,
- nie niszczymy grzybów, zarówno tych jadalnych jak i niejadalnych. Dlaczego? Ponieważ mogą to być grzyby jadalne, inna osoba może je zebrać. Co więcej wiele grzybów niejadalnych dla człowieka jest zjadana przez zwierzęta,
- wykręcać czy wycinać? - to pytanie dzieli grzybiarzy. Są dwie teorie, o każdej z nich możecie znaleźć informację, że jest potwierdzona naukowo. Więcej na ten temat przeczytać tutaj i na stronie forum,
- na grzyby trzeba jechać rano... - nie zgadzam się z tym ! Jeśli są grzyby, to spokojnie wystarczy ich dla wszystkich. To czy będziecie w lesie pierwsi czy nie, tak na prawdę nic nie zmieni. Masę razy idąc za kimś zbierałam przeoczone przez niego grzyby. 
- nie zostawiamy po sobie żadnych śmieci w lesie - chyba nie trzeba uzasadniać, 
- dzieciom do 10 roku życia nie dajemy do jedzenia grzybów leśnych pod żadną postacią - to bardzo ważna zasada, której powinniśmy bezwzględnie przestrzegać,
- nie zbieramy grzybów będących pod ochroną,
- jeśli chcesz mieć pewność, że zebrane przez Ciebie grzyby są jadalne, udaje się do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej, pracownicy na pewno Ci pomogą

Jak się ubrać i co ze sobą zabrać?
Do lasu najlepiej założyć wygodne obuwie (np. obuwie sportowe) lub kalosze (szczególnie jeśli dzień wcześniej padało). Generalnie ubieramy się wygodnie. Na wierzch zakładamy coś nieprzemakalnego. Nie musi to być specjalna kurtka z membraną. Jeśli nie planujecie przeciskać się przez gąszcz, ortalionowy płaszcz przeciwdeszczowy w razie czego wystarczy. Watro pomyśleć nad środkiem odstraszającym komary oraz rękawiczkami (np. lateksowymi - co kto lubi). Jeśli mamy taką możliwość, na grzybobranie zabieramy ze sobą wiklinowy koszyk. Nie najgorzej sprawdzi się również wiaderko, jednak grzyby nie powinny zalegać w nim zbyt długo. Zdecydowanie odradzam plastikowe torby. Grzybki się w nich duszą ;) Nie możemy zapomnieć o nożu. Przyda się do wycięcia grzybka lub odcięcia robaczywej części. Polecam zebrać ze sobą również coś do jedzenia. Przy dłuższym grzybobraniu herbata w termosie jak najbardziej wskazana. Po powrocie z lasu należy dokładnie obejrzeć ciało, sprawdzając czy nie przynieśliśmy z lasu nieprzyjaciela, w postaci kleszcza.

Na zachętę kilka zdjęć z dzisiejszego grzybobrania.
 Pan Prawdziwek

 Pan Krawiec
Szmaciak gałęzisty (kozia broda)-grzyb chroniony.

poniedziałek, 23 września 2013

Papier toaletowy

Trochę trudno mi w to uwierzyć, że jeszcze dwadzieścia parę lat temu, papier toaletowy był traktowany w Polsce niemal jak dobro luksusowe. Nie był sprzedawany jak teraz w ładnych kolorowych opakowaniach. Najczęściej mogliśmy go spotkać w takiej formie:
Na szczęście czasy się zmieniły i papier toaletowy, jest ogólnie dostępny.
Myślałam, że napisanie tego posta będzie proste. Niestety, okazało się, że w internecie dość ciężko znaleźć bezpośrednie informację na temat sposobu produkcji i rodzajów papieru toaletowego. Oczywiście bardzo pomocny był program "Jak to jest zrobione?"

Powyższy film przedstawia w jaki sposób robiony jest ekologiczny papier toaletowy. Ekologiczny, bo zrobiony z makulatury. Jednak nie jest to ten zwykły, szary, najtańszy papier. Ten jest bielony podczas produkcji oraz posiada wzorek, który zwiększa jego chłonność. Co więcej, jest to papier dwu warstwowy. Jako Ekolożka powinnam się podpisać rękoma i nogami, że powinniśmy używać właśnie takiego papieru. Ale... no właśnie. Żyjemy w takich czasach, w których na pierwszym miejscu stawiamy wygodę. Papier ekologiczny jest tańszy, ale niestety nie jest tak miły w stosowaniu jak papier celulozowy. A jak powstaje papier celulozowy? Mniej więcej tak. Niestety, dla naszego luksusu wycinane są drzewa. Połowicznym rozwiązaniem może być zakup papieru ekologiczno - celuzolowego. 
Nie będę próbowała Was przekonywać do przestawienia się na papier ekologiczny. Wiele osób dostrzega masę zalet tego papieru. Jeśli już musimy wybierać papier celulozowy, polecam postawić na papier dobrej jakości, nie koniecznie znanej firmy. Bo tak na przykład Velvet, wcale nie jest taki cudowny. Ja polecam papier dostępny w Aldim. Nazywa się Solo, 8 rolek kosztuje ok. 7 zł. Jest bardzo wydajny, miękki, celuloza nie jest wybielana przy użyciu chloru. 
Bardzo możliwe, że inne dyskonty również dysponują papierem dobrej jakości w przystępnych cenach. Warto dobrze poszukać.
Ale, że jestem Ekolożką, wypadało by jednak w zamian za luksus zrobić coś dla środowiska. A że rewolucja śmieciowa w pełni, najprostszym rozwiązaniem jest segregacja śmieci, zwłaszcza różnego typu opakowań papierowych, którymi jesteśmy zasypywani zewsząd. Co więcej, zużytym rolkom po papierze, może zafundować drugie życie. W internecie znajdziemy mnóstwo inspiracji. Od zabawek
przez dekoracje ścienne,

organizer do kabli,
doniczki,
a nawet, głośnik do naszego telefonu ;)




wtorek, 17 września 2013

Olej kokosowy - drugie podejście

Jeśli przeczytaliście mojego poprzedniego posta, zapewne wiecie, że słoiczek z moim pierwszym olejem stłukł się. I może dobrze się stało, bo zmotywowało mnie to do zakupu drugiego opakowania.
Mój pierwszy olej wyglądał tak:

Był to olej kokosowy NIERAFINOWANY, stąd też charakterystyczny, kokosowy zapach i smak.
Tym razem kupiłam olej w innym miejscu. Padło na firmę KTC. Był znacznie tańszy od poprzednika (18zł za 500ml).

Czym się różni od pierwszego? Jest praktycznie bezsmakowy i bezzapachowy. Możemy go używać swobodnie do wszystkiego, ponieważ jest rafinowany.
Podsumowując, z czystym sumieniem polecam olej kokosowy. Jeśli chcecie produktu uniwersalnego, wybierzcie rafinowany. Z kolei jeśli planujecie go używać głównie jako produkt pielęgnacyjny, polecam wersje nierafinowaną, która kulinarnie również się sprawdzi.

piątek, 6 września 2013

Olej kokosowy

Myślę, że warto zacząć od zaznaczenia, że olej kokosowy, a olej palmowy to dwie zupełnie inne rzeczy. I ważne, aby nikomu się to nie myliło. Olej palmowy jest powszechnie wykorzystywany w przemyśle spożywczym. Gdzie możemy się z nim spotkać? W restauracjach typu fast-food, w cukierniach. Pewnie większość z was słyszało kiedyś o fryturze. Jego podstawę stanowi właśnie olej palmowy, który jest tani jak barszcz, ponieważ palmy z których się go otrzymuje bardzo szybko rosną i mają dużą wydajność. Niestety naukowcy udowodnili już dawno temu, że olej ten nie jest dobry dla naszego organizmu. 
Ale dzisiaj nie o tym. Dziś o dobrym bracie, czyli oleju kokosowym. Z dużym dystansem podeszłam do tego tematu, myśląc że to kolejne cudo z zagranicy, którego nie potrzebuję. Przecież mamy w Polsce świetny olej rzepakowy! I przyznam się bez bicia, że do smażenia od dłuższego czasu, wybieram właśnie ten olej. Ale poczytałam trochę i mówię, a co mi szkodzi. Spróbujemy :)
Nie używałam produktu ze zdjęcia. Mój został zakupiony w Piotrze i Pawle. 200ml słoiczek kosztował ok. 18 zł, nie była to wersja ekologiczna. Niestety słoiczek się stłukł.
Przejdźmy do opisu. Po pierwsze to niezupełnie jest olej. Olej kojarzy nam się z czymś płynnym. Ten z kolei przyjmuje postać przypominającą smalec. Ale już w 25*C się topi. Dlatego też nadaje się do smarowania chleba (np. zamiast masła) oraz do pieczenia ciast. Olej kokosowy ślicznie pachnie ! Delikatnym kokosem. Zapach ten czuć również podczas smażenia. I to jest jednocześnie jego wada jak i zaleta, ponieważ nadaje on potrawą charakterystyczny smak i zapach. Nie jest on mocno wyczuwalny, ale jest. Jednym może się to podobać, u innych zdyskwalifikuje to ten olej. Najważniejszą zaletą oleju kokosowego jest fakt, że możemy go rozgrzewać do bardzo wysokich temperatur i się nam nie przypali. Na wielu stronach internetowych, można znaleźć informację, że jeśli zastąpimy spożywane przez nas tłuszcze olejem kokosowym, w ciągu tygodnia możemy się spodziewać spadku wagi o 0,5kg. Niestety ja nie potwierdzę tego twierdzenia, ponieważ, aż tak regularnie nie miałam okazji go stosować. O kulinarnym zastosowaniu napisałam już sporo. Teraz przejdę do użycia zewnętrznego, które pewnie bardziej zainteresuje Panie niż Panów. Olej możemy stosować jako balsam do ciała. Ma właściwości nawilżające, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. Niektórzy używają go jako balsam po opalaniu. Ja stosowałam go jako balsam do ust i krem do rąk. Na ustach się sprawdził, na rękach, jak to olej pozostawił tłustą warstwę.
Co ważne, kupując ten olej musimy zwrócić uwagę, aby był to olej spożywczy. Mamy wtedy pewność o jego wszechstronnym zastosowaniu. Słabą stroną oleju jest jego cena. Pół litrowe opakowanie kosztuje od 25 zł w górę, w zależności od tego skąd pochodzi i czy jest ekologiczny. Można go długo przechowywać po otwarciu (najlepiej w lodówce), nie zjełczeje. Warto poszukać w sklepach internetowych.
P.S. Następnym razem spróbuję wody kokosowej :)

sobota, 24 sierpnia 2013

Zielona... Coca-Cola Life

Na dobry początek posta, zaproszę Was do obejrzenia filmu, a w zasadzie reklamy. Tego jeszcze nie było na moim blogu :)
Nie znacie hiszpańskiego? To tak jak ja. Ale spokojnie, nie ma się czym martwić.
Sama chyba nie przypuszczałam, że kiedykolwiek na moim "pro ekologicznym" blogu napiszę o jakimkolwiek produkcie Coca-coli. A jednak. W sumie, nie powinno mnie to dziwić. Duże marki, dużo mogą, mają świetnych marketingowców i  co tu dużo mówić, najważniejsze, że media mówią o produkcie. A o tym produkcie mówi się prawie wyłącznie dobrze! Zastanawiacie się pewnie dlaczego. Czy zmienili butelki na cieńsze czy co? Otóż nie. A tak naprawdę, nie tylko.

Co się zmieniło?
- Kultowa czernień została zastąpiona zielenią (kojarzoną z ekologią)
- Opakowania (butelki i puszki) wykonane są w 30% z naturalnych materiałów, łatwych do recyklingu
- Najważniejsze:  Napój słodzony jest cukrem i stewią (naturalnym słodzikiem, roślina pochodzi z Ameryki Południowej)
- Dzięki stewii, napój bardzo stracił na kaloryczności. Coca-cola ma 42 kcal na 100ml, wersja Life tylko 18 kcal
Fajny pomysł :) Ale jak trochę poszperałam w internecie, okazało się, że Coca-cola od jakiegoś czasu sprzedaje napoje ze stewią (45 innych produktów), ale jeszcze nigdy wcześniej nie używała jej do słodzenia właśnie coli.
Niestety, jest jedno małe ale. Aktualnie produkt dostępny jest wyłącznie w Argentynie.
Jeśli chcielibyście poczytać opinię polaka na temat tej wersji coli, zapraszam tutaj.
Ja niestety do końca nie rozumiem, co w tym napoju jest tak wyjątkowo "eko". Opakowania- fakt. Ale czy ta stewia pochodzi z ekologicznych upraw? Nigdzie o tym nie piszą. Być może takie rozwiązanie zadowoli cukrzyków, którzy nie przepadają za aspartamem (ale ta cola zawiera również cukier więc hym...(nie znam się, więc w tym temacie się nie wypowiadam)).
Tak czy siak. Jeśli na półce stała by Coca-cola i zielona Coca-cola Life, to ja bym wybrała wersje zieloną. Dlaczego? Bo ma mniej kalorii. Jeśli w smaku wypada równie dobrze, to uważam to za świetne rozwiązanie. Ciekawe tylko, kiedy będzie mogli jej spróbować w Polsce.
 
 

sobota, 10 sierpnia 2013

Polska rewolucja śmieciowa

Zapewne każdy Polak już wie, że od ponad miesiąca, przeżywamy "rewolucję śmieciową". I tak mogliśmy zauważyć worki ze  śmieciami zalegające na ulicach, złą organizację firm, które wygrały przetargi. Narzekań było co nie miara, bo wiadomo, my Polacy narzekanie mamy we krwi (niestety).
Osobiście uważam, że pewne zmiany były potrzebne. Nie chce tutaj oceniać, czy firma wybrana przez moją gminę/dzielnicę/spółdzielnie jest dobra, czy poprzednia była lepsza. Trzeba się dostosować do zmian, bo są one konieczne. Koniec kropka.
I tak poszłam dzisiaj do śmietnika z moimi posegregowanymi śmieciami, według zaleceń, które otrzymałam od firmy. Kosze są trzy. 1. Mokre bio, 2. Szkło, metal, plastik, papier, 3. Pozostałe.

I w tym miejscu mogłabym napisać, że to bez sensu, że papier jest razem ze szkłem i plastikiem. Ale tym razem się powstrzymam, ponieważ nie o tym miał być ten post.
Wyrzucając śmieci, zatrzymałam się chyba na dobre 10 sek, ponieważ nie mogłam zrozumieć, czy to tak ciężko wrzucić kartonowe pudła do kosza do tego przeznaczonego? Ktoś się "poświęcił" i rozłożył duże kartonowe pudło. Brawo. Tylko czemu następnie wrzucił je go kosza nr 3? Z lenistwa? Hym... A może to był analfabeta? Ale chwila moment, przecież widać co znajduje się w koszu na śmieci (wszystkie kosze są otwarte, prócz kosza nr.1). Mało tego. To nie było jedno pudełko. Było ich tam kilka. I nie sądzę, aby dokonała tego jedna osoba.
A tak między nami. Byliście kiedyś w Niemczech? Tam to dopiero jest rewolucja. I tam KAŻDY segreguje śmieci i doskonale wie jak to robić. Ludzie co weekend przywożą do marketów skrzynki wypełnione butelkami do zwrotu. I nie mówię tu tylko o butelkach po piwie. Butelki po Coca-coli, też można zwrócić (wykonane są z grubszego plastiku, niż te dostępne w Polsce). Można? Można! Tylko trzeba chcieć....

wtorek, 6 sierpnia 2013

Niezłe jaja :)

Ostatnio trochę podróżuję po Polsce i napotykam na różne ciekawostki. I tak na przykład, przejeżdżając przez urocze polskie wsie, napotkałam na ciekawy szyld umieszczony na płocie sklepu. Widniał na nim następujący napis:
Jaja wiejskie bez konserwantów.

Żaden ze mnie specjalista od żywności, ale z tego co mi się wydaje ciężko by było wprowadzić jakiekolwiek konserwanty do jaj. No chyba, że kura zjadałaby konserwanty, ale czy one by przedłużały żywotność składanych przez nią jaj? Hym...

Ktoś bardzo chciał, ale mu trochę nie wyszło. Podobnie jak panu Sebastianowi, który chętnie sprzeda wszystkim chętnym "Jaja bez konserwantów" właśnie.
Pozdrawiam Ekolożka

piątek, 2 sierpnia 2013

Ekologiczna... szczoteczka do zębów :D

Wiem, że dawno nic nowego Wam nie napisałam, ale czasem po prostu ciężko znaleźć inspirację. Dziś, przypadkiem mi się to udało.
Przeglądając jeden z polskich portali urodowych, trafiłam na coś ciekawego. Chodzi o ekologiczną szczoteczkę do zębów, która wygląda tak: 

Jak się pewnie domyślacie, szczoteczka wykonana jest z bambusa i to w zasadzie prawie że w całości. Jak twierdzi nasz polski dystrybutor: "Włosie jest wykonane z mieszkanki włókna bambusowego oraz Nylonu4, który ulega biodegradacji. (...) Włosie szczoteczki zostało zweryfikowane jako włosie typu BPA FREE. Jest to włosie wolne od Bisfenolu A." Opakowanie oczywiście też jest całkowicie biodegradowalne. Szczoteczki występują w trzech wersjach: damska, męska i dziecięca. Podobnie jak większość szczoteczek dostępnych na polskim rynku, możemy wybierać z pośród włosi o różnej twardości.
Niestety nie miałam przyjemności testowania tej szczoteczki osobiście, ale sam pomysł bardzo mi się podoba. Jest to bardzo ciekawy trend i mam nadzieję, że w Polsce będzie coraz więcej dostępnych tego typu wynalazków, które tak naprawdę każdy z nas używa.
Gdzie można dostać takie cudo? Na przykład tu. Cena, jak za szczoteczkę, rozsądna, ok. 13 zł.

niedziela, 14 lipca 2013

Dziękuję ;)

Kilka dni temu, odnotowałam 1000 wejść na bloga. Bardzo dziękuje stałym czytelniom oraz tym co zaglądają raz na jakiś czas lub wyłącznie przypadkowo.
Mam nadzieję, że znajdę w najbliższej przyszłości więcej czasu na pisanie dla Was ekologicznych postów.
Pozdrawiam Ekolożka


wtorek, 25 czerwca 2013

Lubię to ! Zielona herbata

Pewnie to będzie szok da wielu czytelników. Jednego dnia pojawią się dwa posty ! Też jestem zdziwiona, że udało mi się w końcu znaleźć czas i podzielić się z Wami moimi ekologicznymi odkryciami. 
Dziś pierwszy post z serii "Lubię to !". Postaram się chociaż raz w miesiącu przedstawić Wam nowy, ekologiczny, lubiany przeze mnie produkt. Nie zawsze będzie to produkt spożywczy. Postaram się Was czasem zaskoczyć ;)
Na pierwszy ogień pójdzie moja ulubiona herbata. Została zakupiona przypadkiem w sklepie Mark&Specner na dziale z jedzeniem, który powstał w Łodzi stosunkowo niedawno. 
Parę lat temu kupowałam podobną herbatę Liptona. Jednak ta jest zdecydowanie lepsze, zarówno w smaku jak i "w składzie".  Co więcej, bardzo zaskoczył mnie fakt, że jest to produkt ekologiczny. Wybrana przeze mnie herbata to: organiczna zielona herbata z cytryną. Poza promocją kosztuje ok. 7zł (20 torebek) - cena zbliżona na wyżej wymienionego Liptona. Na zdjęciu poniżej możecie przeczytać jaki jest jej skład i zalecany sposób parzenia. Swoja drogą, tłumaczenie troszkę trąci "google translate", no ale cóż. A że M&S jest firmą angielską, na opakowaniu znajdziemy uwagę "podawaj bez mleka". Co kraj to obyczaj ;)
Polecam stosować się do wskazówek zamieszczonych na opakowaniu. Herbata na prawdę dobra. Być może następnym razem skuszę się na inny smak. 

DIY sałata C.D. (wreszcie !)

W tym roku trwało to wyjątkowo długo. Niestety, ale pogoda nas nie rozpieszczała i wszystkie owoce i warzywa są opóźnione. Dużo później niż rok temu w sklepach pojawiła się młoda włoszczyzna, polskie truskawki w sklepach pokazały się dopiero na początku czerwca. Podobnie było z posianą przeze mnie sałatą. 
Dopiero po dwóch miesiącach od zasiania sałata zaczęła przypominać sałatę. Jednak tak naprawdę dopiero teraz można ją jeść. Myślę, że w takiej formie wytrzyma co najmniej miesiąc i będę mogła wzbogacać swoje posiłki własną, pyszną sałatą :)
Może podzielę się z Wami jakimś przepisem na pyszną sałatkę? Zobaczymy co da się zrobić :)

środa, 5 czerwca 2013

Ekoodpowiedzialna sobota

Post na temat śmieci zaczęłam pisać już dobre 2 miesiące temu. Pewnie będziecie rozczarowani, ale dzisiaj go nie przeczytacie. Jakoś nie mogę się za niego zabrać, coś jak przysłowiowy pies do jeża.
W sumie to trochę szkoda, bo temat poruszony w dzisiejszym wpisie powinien zostać poprzedzony rozbudowanym wpisem na temat różnego typu śmieci. Obiecuję poprawę w najbliższym czasie ;)


Dziś chciałabym wam napisać o bardzo fajnej akcji, którą raz na jakiś czas organizuje w Łodzi Ikea we współpracy  z Fundacją Ośrodka Edukacji Ekologicznej i firmą Remondis Electrorecycling.
Na czym ta akcja polega? Zasada jest prosta. W najbliższą sobotę (8 czerwca) należy przynieść do Portu Łódź elektrośmieci, czyli zużyty sprzęt elektroniczny i elektryczny, baterie i żarówki. Co jest fajnego w tej akcji? Że w zamian za wasze elektrośmieci dostaniecie sadzonki kwiatów lub nasiona. Wiosna to idealny czas na porządki. Warto znaleźć trochę wolnego czasu w piątek lub sobotę i przejrzeć swój strych, piwnicę lub inne miejsce w którym trzymacie swoje stare, zepsute telewizory, komputery, odkurzacze czy mikrofalówki. Na prawdę warto oddać je we właściwe ręce. Źle zutylizowane elektrośmieci są tykającą bombą zegarową dla naszego środowiska.
Warto wspomnieć, że elektrośmieci zbierane są w wielu miastach w Polsce. Akcje taka jak opisana przeze mnie powyżej organizowane są w wielu miastach zwykle raz lub dwa razy do roku. Jeśli nie chcecie czekać na taką akcję koniecznie zajrzyjcie tutaj. Znajdziecie tu sporo informacji odnośnie tego czym są elektrośmieci oraz gdzie możecie je oddać w swoim mieście.

piątek, 24 maja 2013

"Świetna" to ona nie jest...

Powracam po dłuższej przerwie. Pewnie trwało by to jeszcze dłużej gdyby nie fakt, że strasznie nie lubię, chyba jak każdy, jak ktoś próbuje mnie zrobić w przysłowiowego balona. Od razu ciśnie mi się na usta piosenka zespołu Strachy na lachy "Żyje w kraju".
O co chodzi tym razem? Jeden z moich domowników został ostatnio poproszony o zakup śmietany. Wybrał się w tym celu do hipermarketu Carrefour. Do domu przyniósł dwie śmietany. A przynajmniej tak mu się wydawało. Jedna z zakupionych "śmietan" prezentowała się tak :
Na pierwszy rzut oka, produkt ten pochodzący z działu z nabiałem, może sprawić, że kupujący potraktuje go jako śmietanę. Dlaczego?
1. Nazwa (chyba firmy lub serii?) Śmietankowa Kraina
2. ŚWIETNA prawie jak ŚMIETANA (prawda)
3. 18% - takie oznaczenie często znajduje się na śmietanie.
Niestety nie dopytywałam czy produkt ten stał na półce ze śmietanami. Osoba kupująca zasugerowana trzema powyższymi informacjami na opakowaniu była pewna, że kupuje śmietanę. Dopiero w domu wyszła smutna prawda.
Ukwaszona emulsja tłuszczowa... Że co? No właśnie... z czym to się je, że tak grzecznie spytam. Jak zagłębimy się w skład... jest jeszcze weselej. W tej pseudo śmietanie jest 1% śmietany ! Tak jest !
Czy naprawdę wyprodukowanie normalnej śmietany kosztuje producenta tak dużo, że zastępuje śmietanę maślanką i różnymi E?
Dzisiejszy post nie jest w żaden sposób postem pro ekologicznym. Bardziej apelem. Czytajmy etykiety i nie kupujmy tylko oczami, sugerując się ładnym opakowaniem itp. Nie dajmy się robić producentom w balona. Jeśli nikt nie będzie kupował tych cudów, to może producenci też oprzytomnieją, że nie tędy droga do kieszeni konsumenta. Może...
P.S. Sałata rośnie. Niebawem zamieszczę fotki.

czwartek, 18 kwietnia 2013

DIY sałata

Dziś trochę nietypowo. Tym razem nie poruszę żadnego z "ekologicznych problemów XXI wieku". 
To że sałata jest zdrowa, wiedza wszyscy. Idealnie nadaje się do jako baza do sałatek, urozmaicenie do nudnych kanapek. Jest uwielbiana przez osoby odchudzające się. Rok temu w jednym z programów telewizyjnych podpatrzyłam świetny, a zarazem banalny sposób na wyhodowanie własnej sałaty. Nie macie własnego ogródka? Jesteście mieszczuchami? Jeśli tak, ten post jest właśnie dla Was.
Potrzebujemy:
- doniczkę (nie musi myć nowa, spokojnie możemy użyć np. jakiś stary garnek, skrzynkę)
- ziemię uniwersalną
- nasiona (Mieszanka sałat liściowych) -> dostępne w każdym hipermarkecie, sklepie ogrodniczym (przykładowe zdjęcie poniżej)


Ziemie wsypujemy do doniczki, wysiewamy nasionka i przykrywamy cienką warstwą ziemi. Podlewamy raz dziennie. Doniczkę stawiamy na balkonie, tarasie lub parapecie. Jedyne na co musimy uważać to przymrozki. Jeśli w prognozie pogody usłyszymy o możliwych nocnych przymrozkach, lepiej aby sałata spędziła noc w domu. Jak długo musimy czekać na efekty? Około miesiąca. Listki sałaty obcinamy nożyczkami, według zapotrzebowania.
Moja została zasiana wczoraj i prezentuje się tak:


Oczywiście wszystko zależy od waszego apetytu. Z mojej zeszłorocznej salaty korzystałam aż do sierpnia (w między czasie były dosiane nasionka). Gdy tylko pojawią się większe listki, podzielę się z Wami zdjęciami ;)

P.S. A tu już efekt końcowy zapożyczony ze strony www.naogrodowej.pl


środa, 3 kwietnia 2013

GMO polskie zło...?

Jakiś czas temu odbieram telefon i mój dobry przyjaciel bez zbędnych ceregieli rzuca mi pytanie: Ej czy w Polsce jest sprzedawana żywność GMO? Powiem szczerze, że początkowo mnie zamurowało. Bo z jednej strony, jak bym od razu rzuciła 'No oczywiście że jest', to od razu by padło kolejne pytanie w stylu 'jak to poznać? itp'. A tego chyba chciałam uniknąć. Żaden ze mnie ekspert żywieniowy. Fakt, czytam etykiety, jeśli to możliwe biorę z półki produkty 'bez E' czy innych cudownych ulepszaczy. Ale jeśli chodzi o samo GMO to trochę się już pogubiłam w tym temacie. Pewnie wszyscy pamiętacie medialny szum jaki powstał przy podpisywaniu ustawy dopuszczającej GMO w Polsce. Ale ilu z nas tak naprawdę przejęło się tym?

Jak zwykle przed napisaniem każdego posta wykonałam mały research. Bo od czego trzeba zacząć? Bardzo tego nie lubiłam w szkole, a teraz sama tak zrobię. Zaczniemy od definicji.  GMO to organizm inny niż organizm człowieka, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej rekombinacji (art. 3 ustawy z dnia 22 czerwca 2001 r. o organizmach genetycznie zmodyfikowanych). A teraz przełóżmy tą wiedzę na praktykę.
Idziemy do sklepu. Skąd mamy wiedzieć czy nasza bułka, sałatka, sok, budyń itd nie były modyfikowane genetycznie? Jeśli chcemy mieć 100% pewność powinniśmy sięgać wyłącznie po produkty ekologiczne. Powiem więcej, najlepiej Polskie produkty ekologiczne, bo każdy kraj ma troszkę inne normy klasyfikacji produktów ekologicznych. Jak rozpoznać produkt eko? Musi on być oznakowany takim oto logo.
Temat żywności ekologicznej pozwolę sobie omówić dokładniej przy innej okazji.
Według polskiego prawa, żywność GMO musi być oznakowana. I tu od razu mamy mały wyjątek: 'Obowiązek oznakowania nie dotyczy produktu, który zawiera GMO w ilości nie przekraczającej 1% masy w sumie składników w tym produkcie.' Co jest istotne dla nas konsumentów? Obowiązek, obowiązkiem, ALE wielu producentów ignoruje go. Poza tym, żywność ekologiczną łatwo rozpoznać, ma charakterystyczny znak. A żywność GMO takiego znaku niestety nie posiada. Producent może poinformować nas o tym w dowolny sposób. Czyli zwykle drobnym druczkiem... Z ciekawostek jakie ostatnio zauważyłam, niektóre firmy przyjęły odwrotną taktykę. Np. na puszce kukurydzy znalazłam informację, że owa kukurydza nie była modyfikowana genetycznie. Bardzo miłe zaskoczyła mnie ta informacja.
A teraz zła wiadomość. Wracamy niestety do definicji. Jeśli krowa jako krowa nie była modyfikowana genetycznie, ale przez całe życie jadła paszę, która zawierała GMO, to producent nie musi nas o tym informować... Na jednej ze stron internetowych przeczytałam, że w Polsce nie da się kupić paszy nie zawierającej GMO...!
No dobrze, ale co złego jest w tym całym GMO? Jest wiele za i przeciw, a z racji faktu, że żaden ze mnie specjalista nie będę ich tutaj rozważać. Zainteresowanych tematem zachęcam do 'pogoglania'. Dlaczego uważam, że GMO to zło? Ponieważ w tym momencie GMO to temat pytań bez odpowiedzi. Nie wiemy jakie będą długofalowe skutki jedzenia przez nas takiej żywności. Nikt nam nie zagwarantuje, że ta żywność jest w 100% bezpieczna. Z drugiej strony teoretycznie jest lepiej kontrolowana i badana niż żywność 'konwencjonalna'. Mnie osobiście żywność GMO nie przekonuje. Pytanie tylko czy tak na prawdę mam jeszcze jakiś wybór...?

środa, 27 marca 2013

Problem słoikowy

Po tygodniowej przerwie, powracam z nowym postem i zupełnie nową tematyką. No może nie do końca. Jakiś czas temu, omówiłam temat wyrzucania jedzenia. A teraz przyszła pora na wszystkie inne rzeczy, które lądują w koszach na śmieci, lecz nie tylko. Temat ten jest bardzo złożony, można by rzec trudny, dlatego też dzisiejszy post proszę potraktować jako wstęp, rozpoznanie tematu. 
Jeśli prowadzicie własnego bloga lub kiedykolwiek próbowaliście, to pewnie wiecie, że najtrudniej jest znaleźć ciekawy temat do opisania. Teraz pewnie zaczniecie się zastanawiać czy śmieci są ciekawym tematem. Myślę, że chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę, że ten temat dotyczy nas wszystkich, bez wyjątku. Ale zacznijmy od początku. Co było moją inspiracją? TA oto infografika. Spójrzmy prawdzie w oczy. Ilu z nas zdaje sobie sprawę, że taka reklamówka czy powszechnie używany przez chyba 99% rodziców "pampers" rozkłada się prawie pół wieku? Ale to to jeszcze nic... Jeśli "zjechaliście" na sam dół to pewnie tak jak ja przeżyliście szok. Dla buteleczki PET potrzeba zaledwie 1000 lat, a dla wszystkim doskonale znanego od wieków słoika... 1 milion lat! Część z Was może się w tym momencie oburzyć, że jako ekolożka powinnam zacząć od omówienia tworzywa PET. Przykro mi bardzo, ale zaczniemy od słoików. A w zasadzie od szkła. Bo co do samych słoików, bo bardzo rozbawił mnie komentarz zamieszczony przez kogoś pod artykułem zawierającym powyższą infografikę: "biedna Warszawa, słoiki rozkładają się aż miliom lat :(" (oryginalny cytat). Mam nadzieję, że żaden z moich czytelników się nie obrazi :) Wróćmy do szkła. W różnych warunkach, szkło rozkłada się zapewne w różnym czasie, to fakt. Z czego powstaje szkło? Z piasku. Więc w sumie to prawie czysta natura. Prawie ;) 


Co potencjalny Kowalski może zrobić, aby zaoszczędzić przyrodzie tej niebywałej przyjemności rozkładania słoika milion lat? Może wiele. Pierwszą decyzję Kowalski może podjąć już w sklepie. Np. kupując piwo może kupić wersję w butelce zwrotnej. Nie dość że postąpi ekologicznie to jeszcze ekonomicznie. Jak już Kowalski zje pyszne ogóreczki kiszone, które dostał od mamusi, może się chwilę zastanowić, że w zasadzie temu słoikowi nic nie dolega. Można go umyć i zawieźć do mamusi. Mamusia się ucieszy i pewnie na wymianę da pełen słoiczek. Co więcej, takie szklane słoiki (w mniejszej wersji niż po ogórkach) mogą nam posłużyć jako np. szklanki. Design pierwsza klasa.  Podobnie sytuacja ma się ze szklanymi butelkami. Możemy je różnie wykorzystywać, od przechowywania naszych własnych przetworów, po choćby wykorzystanie ich jako wazonów czy świeczników. Dobrze, ale zaraz pojawią się głosy, że przecież mamy małe mieszkanka, gdzie to wszystko trzymać itd. Jeśli faktycznie szklane opakowanie po produkcie jest nam niepotrzebne, zawsze możemy wyrzucić je do przeznaczonego do tego celu kosza. Zwykle kosze takie są dwa: na szkło bezbarwne i barwione. I teraz kilka WAŻNYCH informacji. Wyrzucane szklane opakowania powinny być CZYSTE. Nie powinny zawierać resztek żywności itd. A czego do takiego pojemnika NIE WYRZUCAMY: szkła stołowego (porcelany i ceramiki), szkła żaroodpornego, szkła okiennego, luster, doniczek, żarówek, lamp, szkła okularowego. Postępując w ten sposób damy naszemu potencjalnego słoikowi co najmniej  drugie życie.
A na koniec kilka ciekawych inspiracji, odnośnie domowego recyklingu szkła


 źródło: white-bride.pl