Sama chyba nie przypuszczałam, że kiedykolwiek na moim "pro ekologicznym" blogu napiszę o jakimkolwiek produkcie Coca-coli. A jednak. W sumie, nie powinno mnie to dziwić. Duże marki, dużo mogą, mają świetnych marketingowców i co tu dużo mówić, najważniejsze, że media mówią o produkcie. A o tym produkcie mówi się prawie wyłącznie dobrze! Zastanawiacie się pewnie dlaczego. Czy zmienili butelki na cieńsze czy co? Otóż nie. A tak naprawdę, nie tylko.
Co się zmieniło?
- Kultowa czernień została zastąpiona zielenią (kojarzoną z ekologią)
- Opakowania (butelki i puszki) wykonane są w 30% z naturalnych materiałów, łatwych do recyklingu
- Najważniejsze: Napój słodzony jest cukrem i stewią (naturalnym słodzikiem, roślina pochodzi z Ameryki Południowej)
- Dzięki stewii, napój bardzo stracił na kaloryczności. Coca-cola ma 42 kcal na 100ml, wersja Life tylko 18 kcal
Fajny pomysł :) Ale jak trochę poszperałam w internecie, okazało się, że Coca-cola od jakiegoś czasu sprzedaje napoje ze stewią (45 innych produktów), ale jeszcze nigdy wcześniej nie używała jej do słodzenia właśnie coli.
Niestety, jest jedno małe ale. Aktualnie produkt dostępny jest wyłącznie w Argentynie.
Jeśli chcielibyście poczytać opinię polaka na temat tej wersji coli, zapraszam tutaj.
Ja niestety do końca nie rozumiem, co w tym napoju jest tak wyjątkowo "eko". Opakowania- fakt. Ale czy ta stewia pochodzi z ekologicznych upraw? Nigdzie o tym nie piszą. Być może takie rozwiązanie zadowoli cukrzyków, którzy nie przepadają za aspartamem (ale ta cola zawiera również cukier więc hym...(nie znam się, więc w tym temacie się nie wypowiadam)).
Tak czy siak. Jeśli na półce stała by Coca-cola i zielona Coca-cola Life, to ja bym wybrała wersje zieloną. Dlaczego? Bo ma mniej kalorii. Jeśli w smaku wypada równie dobrze, to uważam to za świetne rozwiązanie. Ciekawe tylko, kiedy będzie mogli jej spróbować w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz