Na zachętę przygotowałam dla Was małą rozgrzewkę przed weekendowym grzybobraniem.
Przepraszam za ostrość zdjęcia, niestety nie zauważyłam wcześniej ;)
Pytanie brzmi: Ile podgrzybków widać na zdjęciu?
Owocnych zbiorów ! :)
piątek, 27 września 2013
środa, 25 września 2013
Na grzybobranie najwyższy czas !
W poniedziałek rozpoczęła się astronomiczna jesień. Nie wiem jak Wam, ale mi jesień kojarzy się nie z deszczem, pluchą, przemoczonymi butami i brakiem słońca, a z wyprawami na grzyby. Odkąd pamiętam, byłam zabierana przez rodziców na rodzinne grzybobrania. Chyba śmiało można powiedzieć, że to rodzice zarazili mnie tym hobby. I wiecie co? Bardzo mnie to cieszy ! Uwielbiam spacerować po lesie, zwłaszcza jeśli pogoda dopisuje.
Synoptycy zapowiadają na najbliższy weekend ładną, jesienną pogodę. To świetna okazja, aby wyciągnąć rodzinę lub znajomych na spacer po lesie. Jeśli nie macie doświadczenia, zabierzcie ze sobą kogoś, kto się zna na grzybach. Poniżej zamieszczam kilka dobrych rad, dla początkujących grzybiarzy.
- zbieramy wyłącznie grzyby, które znamy ! - lepiej zostawić okaz na miejscu, niż mieć problemy zdrowotne. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, zostaw grzybka na swoim miejscu,
- nie niszczymy grzybów, zarówno tych jadalnych jak i niejadalnych. Dlaczego? Ponieważ mogą to być grzyby jadalne, inna osoba może je zebrać. Co więcej wiele grzybów niejadalnych dla człowieka jest zjadana przez zwierzęta,
- wykręcać czy wycinać? - to pytanie dzieli grzybiarzy. Są dwie teorie, o każdej z nich możecie znaleźć informację, że jest potwierdzona naukowo. Więcej na ten temat przeczytać tutaj i na stronie forum,
- na grzyby trzeba jechać rano... - nie zgadzam się z tym ! Jeśli są grzyby, to spokojnie wystarczy ich dla wszystkich. To czy będziecie w lesie pierwsi czy nie, tak na prawdę nic nie zmieni. Masę razy idąc za kimś zbierałam przeoczone przez niego grzyby.
- nie zostawiamy po sobie żadnych śmieci w lesie - chyba nie trzeba uzasadniać,
- dzieciom do 10 roku życia nie dajemy do jedzenia grzybów leśnych pod żadną postacią - to bardzo ważna zasada, której powinniśmy bezwzględnie przestrzegać,
- nie zbieramy grzybów będących pod ochroną,
- jeśli chcesz mieć pewność, że zebrane przez Ciebie grzyby są jadalne, udaje się do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej, pracownicy na pewno Ci pomogą
Jak się ubrać i co ze sobą zabrać?
Do lasu najlepiej założyć wygodne obuwie (np. obuwie sportowe) lub kalosze (szczególnie jeśli dzień wcześniej padało). Generalnie ubieramy się wygodnie. Na wierzch zakładamy coś nieprzemakalnego. Nie musi to być specjalna kurtka z membraną. Jeśli nie planujecie przeciskać się przez gąszcz, ortalionowy płaszcz przeciwdeszczowy w razie czego wystarczy. Watro pomyśleć nad środkiem odstraszającym komary oraz rękawiczkami (np. lateksowymi - co kto lubi). Jeśli mamy taką możliwość, na grzybobranie zabieramy ze sobą wiklinowy koszyk. Nie najgorzej sprawdzi się również wiaderko, jednak grzyby nie powinny zalegać w nim zbyt długo. Zdecydowanie odradzam plastikowe torby. Grzybki się w nich duszą ;) Nie możemy zapomnieć o nożu. Przyda się do wycięcia grzybka lub odcięcia robaczywej części. Polecam zebrać ze sobą również coś do jedzenia. Przy dłuższym grzybobraniu herbata w termosie jak najbardziej wskazana. Po powrocie z lasu należy dokładnie obejrzeć ciało, sprawdzając czy nie przynieśliśmy z lasu nieprzyjaciela, w postaci kleszcza.
Na zachętę kilka zdjęć z dzisiejszego grzybobrania.
Synoptycy zapowiadają na najbliższy weekend ładną, jesienną pogodę. To świetna okazja, aby wyciągnąć rodzinę lub znajomych na spacer po lesie. Jeśli nie macie doświadczenia, zabierzcie ze sobą kogoś, kto się zna na grzybach. Poniżej zamieszczam kilka dobrych rad, dla początkujących grzybiarzy.
- zbieramy wyłącznie grzyby, które znamy ! - lepiej zostawić okaz na miejscu, niż mieć problemy zdrowotne. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, zostaw grzybka na swoim miejscu,
- nie niszczymy grzybów, zarówno tych jadalnych jak i niejadalnych. Dlaczego? Ponieważ mogą to być grzyby jadalne, inna osoba może je zebrać. Co więcej wiele grzybów niejadalnych dla człowieka jest zjadana przez zwierzęta,
- wykręcać czy wycinać? - to pytanie dzieli grzybiarzy. Są dwie teorie, o każdej z nich możecie znaleźć informację, że jest potwierdzona naukowo. Więcej na ten temat przeczytać tutaj i na stronie forum,
- na grzyby trzeba jechać rano... - nie zgadzam się z tym ! Jeśli są grzyby, to spokojnie wystarczy ich dla wszystkich. To czy będziecie w lesie pierwsi czy nie, tak na prawdę nic nie zmieni. Masę razy idąc za kimś zbierałam przeoczone przez niego grzyby.
- nie zostawiamy po sobie żadnych śmieci w lesie - chyba nie trzeba uzasadniać,
- dzieciom do 10 roku życia nie dajemy do jedzenia grzybów leśnych pod żadną postacią - to bardzo ważna zasada, której powinniśmy bezwzględnie przestrzegać,
- nie zbieramy grzybów będących pod ochroną,
- jeśli chcesz mieć pewność, że zebrane przez Ciebie grzyby są jadalne, udaje się do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej, pracownicy na pewno Ci pomogą
Jak się ubrać i co ze sobą zabrać?
Do lasu najlepiej założyć wygodne obuwie (np. obuwie sportowe) lub kalosze (szczególnie jeśli dzień wcześniej padało). Generalnie ubieramy się wygodnie. Na wierzch zakładamy coś nieprzemakalnego. Nie musi to być specjalna kurtka z membraną. Jeśli nie planujecie przeciskać się przez gąszcz, ortalionowy płaszcz przeciwdeszczowy w razie czego wystarczy. Watro pomyśleć nad środkiem odstraszającym komary oraz rękawiczkami (np. lateksowymi - co kto lubi). Jeśli mamy taką możliwość, na grzybobranie zabieramy ze sobą wiklinowy koszyk. Nie najgorzej sprawdzi się również wiaderko, jednak grzyby nie powinny zalegać w nim zbyt długo. Zdecydowanie odradzam plastikowe torby. Grzybki się w nich duszą ;) Nie możemy zapomnieć o nożu. Przyda się do wycięcia grzybka lub odcięcia robaczywej części. Polecam zebrać ze sobą również coś do jedzenia. Przy dłuższym grzybobraniu herbata w termosie jak najbardziej wskazana. Po powrocie z lasu należy dokładnie obejrzeć ciało, sprawdzając czy nie przynieśliśmy z lasu nieprzyjaciela, w postaci kleszcza.
Na zachętę kilka zdjęć z dzisiejszego grzybobrania.
Pan Prawdziwek
Pan Krawiec
Szmaciak gałęzisty (kozia broda)-grzyb chroniony.
wtorek, 24 września 2013
poniedziałek, 23 września 2013
Papier toaletowy
Trochę trudno mi w to uwierzyć, że jeszcze dwadzieścia parę lat temu, papier toaletowy był traktowany w Polsce niemal jak dobro luksusowe. Nie był sprzedawany jak teraz w ładnych kolorowych opakowaniach. Najczęściej mogliśmy go spotkać w takiej formie:
Na szczęście czasy się zmieniły i papier toaletowy, jest ogólnie dostępny.
Myślałam, że napisanie tego posta będzie proste. Niestety, okazało się, że w internecie dość ciężko znaleźć bezpośrednie informację na temat sposobu produkcji i rodzajów papieru toaletowego. Oczywiście bardzo pomocny był program "Jak to jest zrobione?"
Powyższy film przedstawia w jaki sposób robiony jest ekologiczny papier toaletowy. Ekologiczny, bo zrobiony z makulatury. Jednak nie jest to ten zwykły, szary, najtańszy papier. Ten jest bielony podczas produkcji oraz posiada wzorek, który zwiększa jego chłonność. Co więcej, jest to papier dwu warstwowy. Jako Ekolożka powinnam się podpisać rękoma i nogami, że powinniśmy używać właśnie takiego papieru. Ale... no właśnie. Żyjemy w takich czasach, w których na pierwszym miejscu stawiamy wygodę. Papier ekologiczny jest tańszy, ale niestety nie jest tak miły w stosowaniu jak papier celulozowy. A jak powstaje papier celulozowy? Mniej więcej tak. Niestety, dla naszego luksusu wycinane są drzewa. Połowicznym rozwiązaniem może być zakup papieru ekologiczno - celuzolowego.
Nie będę próbowała Was przekonywać do przestawienia się na papier ekologiczny. Wiele osób dostrzega masę zalet tego papieru. Jeśli już musimy wybierać papier celulozowy, polecam postawić na papier dobrej jakości, nie koniecznie znanej firmy. Bo tak na przykład Velvet, wcale nie jest taki cudowny. Ja polecam papier dostępny w Aldim. Nazywa się Solo, 8 rolek kosztuje ok. 7 zł. Jest bardzo wydajny, miękki, celuloza nie jest wybielana przy użyciu chloru.
Bardzo możliwe, że inne dyskonty również dysponują papierem dobrej jakości w przystępnych cenach. Warto dobrze poszukać.
Ale, że jestem Ekolożką, wypadało by jednak w zamian za luksus zrobić coś dla środowiska. A że rewolucja śmieciowa w pełni, najprostszym rozwiązaniem jest segregacja śmieci, zwłaszcza różnego typu opakowań papierowych, którymi jesteśmy zasypywani zewsząd. Co więcej, zużytym rolkom po papierze, może zafundować drugie życie. W internecie znajdziemy mnóstwo inspiracji. Od zabawek
przez dekoracje ścienne,
organizer do kabli,
doniczki,
a nawet, głośnik do naszego telefonu ;)
Na szczęście czasy się zmieniły i papier toaletowy, jest ogólnie dostępny.
Myślałam, że napisanie tego posta będzie proste. Niestety, okazało się, że w internecie dość ciężko znaleźć bezpośrednie informację na temat sposobu produkcji i rodzajów papieru toaletowego. Oczywiście bardzo pomocny był program "Jak to jest zrobione?"
Powyższy film przedstawia w jaki sposób robiony jest ekologiczny papier toaletowy. Ekologiczny, bo zrobiony z makulatury. Jednak nie jest to ten zwykły, szary, najtańszy papier. Ten jest bielony podczas produkcji oraz posiada wzorek, który zwiększa jego chłonność. Co więcej, jest to papier dwu warstwowy. Jako Ekolożka powinnam się podpisać rękoma i nogami, że powinniśmy używać właśnie takiego papieru. Ale... no właśnie. Żyjemy w takich czasach, w których na pierwszym miejscu stawiamy wygodę. Papier ekologiczny jest tańszy, ale niestety nie jest tak miły w stosowaniu jak papier celulozowy. A jak powstaje papier celulozowy? Mniej więcej tak. Niestety, dla naszego luksusu wycinane są drzewa. Połowicznym rozwiązaniem może być zakup papieru ekologiczno - celuzolowego.
Nie będę próbowała Was przekonywać do przestawienia się na papier ekologiczny. Wiele osób dostrzega masę zalet tego papieru. Jeśli już musimy wybierać papier celulozowy, polecam postawić na papier dobrej jakości, nie koniecznie znanej firmy. Bo tak na przykład Velvet, wcale nie jest taki cudowny. Ja polecam papier dostępny w Aldim. Nazywa się Solo, 8 rolek kosztuje ok. 7 zł. Jest bardzo wydajny, miękki, celuloza nie jest wybielana przy użyciu chloru.
Bardzo możliwe, że inne dyskonty również dysponują papierem dobrej jakości w przystępnych cenach. Warto dobrze poszukać.
Ale, że jestem Ekolożką, wypadało by jednak w zamian za luksus zrobić coś dla środowiska. A że rewolucja śmieciowa w pełni, najprostszym rozwiązaniem jest segregacja śmieci, zwłaszcza różnego typu opakowań papierowych, którymi jesteśmy zasypywani zewsząd. Co więcej, zużytym rolkom po papierze, może zafundować drugie życie. W internecie znajdziemy mnóstwo inspiracji. Od zabawek
przez dekoracje ścienne,
organizer do kabli,
doniczki,
a nawet, głośnik do naszego telefonu ;)
wtorek, 17 września 2013
Olej kokosowy - drugie podejście
Jeśli przeczytaliście mojego poprzedniego posta, zapewne wiecie, że słoiczek z moim pierwszym olejem stłukł się. I może dobrze się stało, bo zmotywowało mnie to do zakupu drugiego opakowania.
Mój pierwszy olej wyglądał tak:
Był to olej kokosowy NIERAFINOWANY, stąd też charakterystyczny, kokosowy zapach i smak.
Tym razem kupiłam olej w innym miejscu. Padło na firmę KTC. Był znacznie tańszy od poprzednika (18zł za 500ml).
Czym się różni od pierwszego? Jest praktycznie bezsmakowy i bezzapachowy. Możemy go używać swobodnie do wszystkiego, ponieważ jest rafinowany.
Podsumowując, z czystym sumieniem polecam olej kokosowy. Jeśli chcecie produktu uniwersalnego, wybierzcie rafinowany. Z kolei jeśli planujecie go używać głównie jako produkt pielęgnacyjny, polecam wersje nierafinowaną, która kulinarnie również się sprawdzi.
Mój pierwszy olej wyglądał tak:
Był to olej kokosowy NIERAFINOWANY, stąd też charakterystyczny, kokosowy zapach i smak.
Tym razem kupiłam olej w innym miejscu. Padło na firmę KTC. Był znacznie tańszy od poprzednika (18zł za 500ml).
Czym się różni od pierwszego? Jest praktycznie bezsmakowy i bezzapachowy. Możemy go używać swobodnie do wszystkiego, ponieważ jest rafinowany.
Podsumowując, z czystym sumieniem polecam olej kokosowy. Jeśli chcecie produktu uniwersalnego, wybierzcie rafinowany. Z kolei jeśli planujecie go używać głównie jako produkt pielęgnacyjny, polecam wersje nierafinowaną, która kulinarnie również się sprawdzi.
piątek, 6 września 2013
Olej kokosowy
Myślę, że warto zacząć od zaznaczenia, że olej kokosowy, a olej palmowy to dwie zupełnie inne rzeczy. I ważne, aby nikomu się to nie myliło. Olej palmowy jest powszechnie wykorzystywany w przemyśle spożywczym. Gdzie możemy się z nim spotkać? W restauracjach typu fast-food, w cukierniach. Pewnie większość z was słyszało kiedyś o fryturze. Jego podstawę stanowi właśnie olej palmowy, który jest tani jak barszcz, ponieważ palmy z których się go otrzymuje bardzo szybko rosną i mają dużą wydajność. Niestety naukowcy udowodnili już dawno temu, że olej ten nie jest dobry dla naszego organizmu.
Ale dzisiaj nie o tym. Dziś o dobrym bracie, czyli oleju kokosowym. Z dużym dystansem podeszłam do tego tematu, myśląc że to kolejne cudo z zagranicy, którego nie potrzebuję. Przecież mamy w Polsce świetny olej rzepakowy! I przyznam się bez bicia, że do smażenia od dłuższego czasu, wybieram właśnie ten olej. Ale poczytałam trochę i mówię, a co mi szkodzi. Spróbujemy :)
Nie używałam produktu ze zdjęcia. Mój został zakupiony w Piotrze i Pawle. 200ml słoiczek kosztował ok. 18 zł, nie była to wersja ekologiczna. Niestety słoiczek się stłukł.
Przejdźmy do opisu. Po pierwsze to niezupełnie jest olej. Olej kojarzy nam się z czymś płynnym. Ten z kolei przyjmuje postać przypominającą smalec. Ale już w 25*C się topi. Dlatego też nadaje się do smarowania chleba (np. zamiast masła) oraz do pieczenia ciast. Olej kokosowy ślicznie pachnie ! Delikatnym kokosem. Zapach ten czuć również podczas smażenia. I to jest jednocześnie jego wada jak i zaleta, ponieważ nadaje on potrawą charakterystyczny smak i zapach. Nie jest on mocno wyczuwalny, ale jest. Jednym może się to podobać, u innych zdyskwalifikuje to ten olej. Najważniejszą zaletą oleju kokosowego jest fakt, że możemy go rozgrzewać do bardzo wysokich temperatur i się nam nie przypali. Na wielu stronach internetowych, można znaleźć informację, że jeśli zastąpimy spożywane przez nas tłuszcze olejem kokosowym, w ciągu tygodnia możemy się spodziewać spadku wagi o 0,5kg. Niestety ja nie potwierdzę tego twierdzenia, ponieważ, aż tak regularnie nie miałam okazji go stosować. O kulinarnym zastosowaniu napisałam już sporo. Teraz przejdę do użycia zewnętrznego, które pewnie bardziej zainteresuje Panie niż Panów. Olej możemy stosować jako balsam do ciała. Ma właściwości nawilżające, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. Niektórzy używają go jako balsam po opalaniu. Ja stosowałam go jako balsam do ust i krem do rąk. Na ustach się sprawdził, na rękach, jak to olej pozostawił tłustą warstwę.
Co ważne, kupując ten olej musimy zwrócić uwagę, aby był to olej spożywczy. Mamy wtedy pewność o jego wszechstronnym zastosowaniu. Słabą stroną oleju jest jego cena. Pół litrowe opakowanie kosztuje od 25 zł w górę, w zależności od tego skąd pochodzi i czy jest ekologiczny. Można go długo przechowywać po otwarciu (najlepiej w lodówce), nie zjełczeje. Warto poszukać w sklepach internetowych.
P.S. Następnym razem spróbuję wody kokosowej :)
Ale dzisiaj nie o tym. Dziś o dobrym bracie, czyli oleju kokosowym. Z dużym dystansem podeszłam do tego tematu, myśląc że to kolejne cudo z zagranicy, którego nie potrzebuję. Przecież mamy w Polsce świetny olej rzepakowy! I przyznam się bez bicia, że do smażenia od dłuższego czasu, wybieram właśnie ten olej. Ale poczytałam trochę i mówię, a co mi szkodzi. Spróbujemy :)
Nie używałam produktu ze zdjęcia. Mój został zakupiony w Piotrze i Pawle. 200ml słoiczek kosztował ok. 18 zł, nie była to wersja ekologiczna. Niestety słoiczek się stłukł.
Przejdźmy do opisu. Po pierwsze to niezupełnie jest olej. Olej kojarzy nam się z czymś płynnym. Ten z kolei przyjmuje postać przypominającą smalec. Ale już w 25*C się topi. Dlatego też nadaje się do smarowania chleba (np. zamiast masła) oraz do pieczenia ciast. Olej kokosowy ślicznie pachnie ! Delikatnym kokosem. Zapach ten czuć również podczas smażenia. I to jest jednocześnie jego wada jak i zaleta, ponieważ nadaje on potrawą charakterystyczny smak i zapach. Nie jest on mocno wyczuwalny, ale jest. Jednym może się to podobać, u innych zdyskwalifikuje to ten olej. Najważniejszą zaletą oleju kokosowego jest fakt, że możemy go rozgrzewać do bardzo wysokich temperatur i się nam nie przypali. Na wielu stronach internetowych, można znaleźć informację, że jeśli zastąpimy spożywane przez nas tłuszcze olejem kokosowym, w ciągu tygodnia możemy się spodziewać spadku wagi o 0,5kg. Niestety ja nie potwierdzę tego twierdzenia, ponieważ, aż tak regularnie nie miałam okazji go stosować. O kulinarnym zastosowaniu napisałam już sporo. Teraz przejdę do użycia zewnętrznego, które pewnie bardziej zainteresuje Panie niż Panów. Olej możemy stosować jako balsam do ciała. Ma właściwości nawilżające, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne. Niektórzy używają go jako balsam po opalaniu. Ja stosowałam go jako balsam do ust i krem do rąk. Na ustach się sprawdził, na rękach, jak to olej pozostawił tłustą warstwę.
Co ważne, kupując ten olej musimy zwrócić uwagę, aby był to olej spożywczy. Mamy wtedy pewność o jego wszechstronnym zastosowaniu. Słabą stroną oleju jest jego cena. Pół litrowe opakowanie kosztuje od 25 zł w górę, w zależności od tego skąd pochodzi i czy jest ekologiczny. Można go długo przechowywać po otwarciu (najlepiej w lodówce), nie zjełczeje. Warto poszukać w sklepach internetowych.
P.S. Następnym razem spróbuję wody kokosowej :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)