Po tygodniowej przerwie, powracam z nowym postem i zupełnie nową tematyką. No może nie do końca. Jakiś czas temu, omówiłam temat wyrzucania jedzenia. A teraz przyszła pora na wszystkie inne rzeczy, które lądują w koszach na śmieci, lecz nie tylko. Temat ten jest bardzo złożony, można by rzec trudny, dlatego też dzisiejszy post proszę potraktować jako wstęp, rozpoznanie tematu. Jeśli prowadzicie własnego bloga lub kiedykolwiek próbowaliście, to pewnie wiecie, że najtrudniej jest znaleźć ciekawy temat do opisania. Teraz pewnie zaczniecie się zastanawiać czy śmieci są ciekawym tematem. Myślę, że chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę, że ten temat dotyczy nas wszystkich, bez wyjątku. Ale zacznijmy od początku. Co było moją inspiracją? TAoto infografika. Spójrzmy prawdzie w oczy. Ilu z nas zdaje sobie sprawę, że taka reklamówka czy powszechnie używany przez chyba 99% rodziców "pampers" rozkłada się prawie pół wieku? Ale to to jeszcze nic... Jeśli "zjechaliście" na sam dół to pewnie tak jak ja przeżyliście szok. Dla buteleczki PET potrzeba zaledwie 1000 lat, a dla wszystkim doskonale znanego od wieków słoika... 1 milion lat! Część z Was może się w tym momencie oburzyć, że jako ekolożka powinnam zacząć od omówienia tworzywa PET. Przykro mi bardzo, ale zaczniemy od słoików. A w zasadzie od szkła. Bo co do samych słoików, bo bardzo rozbawił mnie komentarz zamieszczony przez kogoś pod artykułem zawierającym powyższą infografikę: "biedna Warszawa, słoiki rozkładają się aż miliom lat :(" (oryginalny cytat). Mam nadzieję, że żaden z moich czytelników się nie obrazi :) Wróćmy do szkła. W różnych warunkach, szkło rozkłada się zapewne w różnym czasie, to fakt. Z czego powstaje szkło? Z piasku. Więc w sumie to prawie czysta natura. Prawie ;)
Co potencjalny Kowalski może zrobić, aby zaoszczędzić przyrodzie tej niebywałej przyjemności rozkładania słoika milion lat? Może wiele. Pierwszą decyzję Kowalski może podjąć już w sklepie. Np. kupując piwo może kupić wersję w butelce zwrotnej. Nie dość że postąpi ekologicznie to jeszcze ekonomicznie. Jak już Kowalski zje pyszne ogóreczki kiszone, które dostał od mamusi, może się chwilę zastanowić, że w zasadzie temu słoikowi nic nie dolega. Można go umyć i zawieźć do mamusi. Mamusia się ucieszy i pewnie na wymianę da pełen słoiczek. Co więcej, takie szklane słoiki (w mniejszej wersji niż po ogórkach) mogą nam posłużyć jako np. szklanki. Design pierwsza klasa. Podobnie sytuacja ma się ze szklanymi butelkami. Możemy je różnie wykorzystywać, od przechowywania naszych własnych przetworów, po choćby wykorzystanie ich jako wazonów czy świeczników. Dobrze, ale zaraz pojawią się głosy, że przecież mamy małe mieszkanka, gdzie to wszystko trzymać itd. Jeśli faktycznie szklane opakowanie po produkcie jest nam niepotrzebne, zawsze możemy wyrzucić je do przeznaczonego do tego celu kosza. Zwykle kosze takie są dwa: na szkło bezbarwne i barwione. I teraz kilka WAŻNYCH informacji. Wyrzucane szklane opakowania powinny być CZYSTE. Nie powinny zawierać resztek żywności itd. A czego do takiego pojemnika NIE WYRZUCAMY: szkła stołowego (porcelany i ceramiki), szkła żaroodpornego, szkła okiennego, luster, doniczek, żarówek, lamp, szkła okularowego. Postępując w ten sposób damy naszemu potencjalnego słoikowi co najmniej drugie życie. A na koniec kilka ciekawych inspiracji, odnośnie domowego recyklingu szkła
W ostatnim czasie wyostrzył mi się radar ekologiczny. Słuchając radia usłyszałam dzisiaj o akcji "Godzina dla ziemi". Na czym ona polega? Akcja zachęca, aby w sobotę 23 marca 2013r. o godzinie 20.30 na godzinę wyłączyć światło. Dodatkową motywacją dla Polaków ma być "akcja promocyjna" w której biorą udział polscy celebryci i politycy... czyli jeśli 100 tysięcy Polaków weźmie udział w akcji, to np. Kinga Rusin wejdzie w szpilkach na ostatnie piętro Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Wszystko ładnie, pięknie, ale... Po pierwsze, aby "oficjalnie" dołączyć do akcji należy zalogować się na stronie www.godzinadlaziemi.pl. Ciężko to zrobić bez użycia prądu. Poza tym, ciekawe ile prądu zużyto do nakręcenia 4 wersji polskiego spotu reklamującego tą akcję. Pomijam już kwestię CO2. Aktualnie do akcji włączyło się 22,5 tysiąca osób. Mi nasuwają się jedno pytanie. Czy naprawdę coś to da, że ja wyłączę to światło na godzinę? Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale mam wrażenie, że taka akcja ma na celu "oczyścić nasze ekologiczne sumienie". Później przez cały rok będziemy mogli się chwalić jacy to my jesteśmy ekologiczni! I to mi się właśnie nie podoba, że akcja sama w sobie nie zachęca do regularnego oszczędzania energii, a oszczędzania na pokaz. Szkoda, że nikt tu nie wspomina choćby o wymianie żarówek na energooszczędne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to jest tylko wierzchołek góry lodowej związanej z oszczędzaniem energii. Ale ten problem zostanie omówiony szerzej w innym poście. A Wy, zamierzacie dołączyć do akcji "Godzina dla ziemi"?
Tak sobie ostatnio myślałam, że warto by było napisać coś o jedzeniu. Ale nie o ekologicznym jedzeniu, a o marnowaniu jedzenia. Spójrzmy prawdzie w oczy, każdy z nas wyrzuca jedzenie ! Najwyższy czas zastanowić się, dlaczego tak się dzieje i zacząć z tym walczyć. W ten sposób nie tylko "wyprodukujemy" mniej śmieci, ale i zwyczajnie zaoszczędzimy pieniądze. Jednak zacznijmy od statystyk. W Polsce rocznie 9 mln ton jedzenia ląduje na wysypiskach, z czego 2 mln ton pochodzi z gospodarstw domowych. W top 5 wyrzucanych przez nas produktów widnieją: pieczywo, ziemniaki (swoją drogą to ciekawe, że ziemniaki zostały wyłączone z grupy "warzywa"), wędliny, warzywa, owoce.
Jaka jest najczęstsza przyczyna wyrzucania żywności według ankietowanych? Przegapienie terminu ważności do spożycia. Ale jest na to prosta rada. Nie jestem żadnym ekspertem w tej dziedzinie, ale przypomniała mi się pewna zasadna, która świetnie sprawdzi się w każdym domu, a stosowana jest w chyba przez większość korporacji. Mowa o FIFO - First In, First Out. Żeby być wiarygodną, oczywiście "wygogolałam" czy dobrze kojarzę nazwę i wyskoczyła mi piękna definicja finansowa: "metoda wyceny zapasów i ich rozchodu...". Dobrze wiedzieć, ale my skupimy się na najprostszym możliwym tłumaczeniu. "Pierwsze weszło, pierwsze wyszło". Czas na przykład. Idziemy na zakupy i kupujemy 5 jogurtów. WAŻNE: Już na tym etapie zwracamy uwagę na daty ważności. Przychodzimy do domu i okazuje się, że w lodówce stoją jeszcze 2 jogurty z poprzednich zakupów. Co powinniśmy zrobić, aby zastosować FIFO? Jogurty z krótszą datą stawiamy z przodu, a te z dłuższą (czyli prawdopodobnie zakupione dzisiaj) wstawiamy na tył lodówki. Ułatwimy tym samym naszym domownikom dokonywanie wyboru. Prawdopodobnie w napadzie głodu, chwycą pierwszy jogurt z brzegu, nie patrząc na daty ważności. Nam to zajmie może minutę, a zyskamy pewność, że jogurty nam się nie przeterminują. Zasada ta doskonale się sprawdza przy każdym produkcie spożywczym. Na drugim miejscu widnieją zbyt duże porcje posiłków. Tutaj już chyba nie muszę dużo pisać. Jeśli to możliwe, nakładajmy sobie sami posiłki. Pamiętajmy, że często "jemy oczami", więc lepiej nałożyć sobie mniejszą porcję, a następnie w razie konieczności wziąć dokładkę. Trzecie miejsce zajmują zbyt duże zakupy. I tutaj znów prosta rada: róbmy zakupy z listą. Unikniemy dublowania produktów. A jeśli już omyłkowo kupimy coś co już mamy, zastosujmy FIFO lub wydłużmy termin przydatności do spożycia, zwłaszcza gdy produkt jest świeży. Jak? Mrożąc, kisząc, susząc, marynując lub wekując. Oczywiście jeśli to możliwe :) Jeśli jednak zakupiliśmy zbyt dużo jedzenia, spróbujmy zrobić wszystko, aby nie wylądowało w śmietniku. Sposobów jest mnóstwo. Mamy nadmiar jajek? Upieczmy ciasto i poczęstujmy nim sąsiadów lub znajomych w pracy. Pełna lodówka? Zaprośmy znajomych na imprezę. A co z pieczywem którego wyrzucamy najwięcej? Przed wszystkim kupujmy je w rozsądnych ilościach. W mniejszych sklepach bez problemu dostaniemy połówkę chleba. A jeśli już wiemy, że nie damy rady zjeść naszego pieczywa, zanim obrośnie pleśnią, ususzmy je i zróbmy bułkę tartą lub po prostu zamroźmy. Pieczywo w zamrażarce może być przechowywane do 6 miesięcy. Jeśli chcecie poznać inne sposoby na rozsądne gospodarowanie żywnością w domu, zapraszam tutaj. Dane statystyczne użyte w poście pochodzą ze strony: www.ekonomiagastronomia.nk.com.pl
Parę dni temu pisałam Wam co zrobić, aby bez przeprowadzania większych rewolucji w swoim życiu, trochę pomóc naszej matce ziemi i ograniczyć zużywaną przez nas wodę. Ostatnio oglądając telewizję, moją uwagę przykuła reklama pralki Samsunga z funkcją Eco Bubble. Długo nie myśląc, postanowiłam przeprowadzić małe śledztwo i zabawić się w AdBustera. Eco Bubble przecież musi być mocno związany z ekologią, więc jest to idealny temat na posta na moim blogu. Musi to na Rusi...
Pod lupę wzięłam model Samsung WF70F5E5U4W. Zacznijmy od paru faktów. Pralka mieści maksymalnie 7kg prania i kosztuje ok. 2 tysięcy złotych. Efektywność energetyczna owej maszyny to A+++. Czemu wybrałam akurat ten model? Bo w domu posiadam pralkę (a w zasadzie pralko-suszarkę) konkurencyjnej firmy Siemens WD14H420EU, która również pierze maksymalnie 7kg prania. Efektywność energetyczna samej pralki to A. Użytkuję ją 2 lata, a model jest nadal w sprzedaży. Długo nie myśląc pobiegłam do łazienki po instrukcję mojej pralki i otworzyłam ją na tabeli prezentującej zużycie wody i energii w poszczególnych programach. I tu pierwsza wzmianka o ekologii. Instrukcja ma 7 dwustronnych stron ! Oczywiście do pralki dołączone były kopie w kilku innych językach, ale 14 stron, a blisko 50 w przypadku Samsunga robi różnicę. Ale przejdzmy do sedna. Przejrzałam dość dokładnie całą instrukcję Samsunga umieszczoną na stronie internetowej producenta i niestety nie dowiedziałam się ile wody w jednym cyklu prania zużywa to cudo. Jedyna informacja jaka widnieje w instrukcji to roczne zużycie wody, super... Może ja się czepiam? bo to Eco Bubbel jak informuje reklama ma sprawić, że będziemy mogli prać ubrania w niższych temperaturach, dzięki czemu zaoszczędzimy energię. Ale ! O tym też nie ma słowa w instrukcji... Jedyna informacja to zużycie energii w programie Bawełna 60*C pełne załadowanie -> 0,94kWh. Dla porównania Siemens na programie Cottons Eco 60*C, 7kg -> 1,19 kWh i 51 litrów wody. Czyli te trzy plusy przy literce A oznaczają różnicę w zużyciu energii na poziomie 0,25 kWh... Ale chwileczkę, skoro kupuję sobie pralkę z Eco Bubble to chyba po to aby prać w niższej temperaturze z użyciem tego cudu techniki. Drogi Samsungu... z całym szacunkiem, ale ja tu nie widzę tego "eco". Czemu zatajacie przed potencjalnymi klientami te istotne informacje? Z racji, że inspiracją dla tego wpisu była reklama telewizyjna, postanowiłam dorzucić do porównania jeszcze jedną mocno reklamowaną w mediach pralkę firmy BEKO. Wybór był dość przypadkowy, wyznacznikiem było 7kg maksymalnego załadunku i efektywność energetyczna A+++. Model BEKO WMB 71444 PTLA kosztuje zaledwie 1200zł. Zużycie energii na tym samym programie (Eko Bawełna) co konkurencja wynosi 0,76 kWh (czyli zdecydowanie mniej niż eco Samsung!), a wody 45 litrów. Podsumowując, wybierając pralkę, zmywarkę, szampon czy proszek do prania, nie warto sugerować się modnym słowem ECO. Wiele firm tylko czeka na naiwnych konsumentów, którzy widząc na produkcie A+++ i słowo "eco" kupią ich produkt, wierząc że dzięki temu będą bardziej ekologiczni.
Kapiący kran może spowodować, że w ciągu doby wycieknie ok. 36 litrów
wody, a nieszczelna spłuczka w WC może spowodować wyciek około
720 litrów wody w ciągu doby.
Dzisiejszy post będzie poświęcony wodzie. Długo się zastanawiałam co powinnam napisać, a z czego zrezygnować, aby ten wpis nie był wykładem pt: "Woda - podstawa naszego istnienia, dbajmy o nią i ją oszczędzajmy". To, że wodą powinno się rozsądnie gospodarować, chyba każdy wie. Jesteśmy bombardowani przez media akcjami w styl "butelka wody dla Afryki", "kopiemy studnie w afrykańskich wioskach" i tym podobne. Jeśli macie ochotę, oczywiście według własnego uznania, możecie brać udział w takich akcjach. Ale powiedzmy sobie szczerze, takie działania mają niewiele wspólnego z ekologią. Osobiście jestem fanką metody małych kroczków. Jako przykład ilustrujący metodę posłużę się herbatą. Jeśli przez wiele lat słodziliście swoją herbatę np. 2 łyżeczkami cukru, to doskonale wiecie, że wypicie herbaty bez cukru jest przeżyciem traumatycznym :) Ale można się oduczyć słodzenia herbaty. Wystarczy, że w pierwszym tygodniu zamiast posłodzić 2 łyżeczki, posłodzicie 1 i 3/4 łyżeczki. W kolejnym tygodniu 1 i 1/2 łyżeczki i tak sukcesywnie, aż osiągniecie swój upragniony poziom. Dokładnie w ten sam sposób możemy postępować, aby ograniczyć zużywana przez nas każdego dnia ilość wody. I tutaj mamy szerokie pole do popisu. 1. Mycie zębów - świetny nawyk, łatwy do nauczenia się. Odkręcamy wodę tylko gdy jej potrzebujemy. Po co ma się lać przez 3 min szczotkowania zębów? 2. Kąpiel. Jedni wolą szybki prysznic, a inni długie kąpiele. Według badań bardziej oszczędny jest oczywiście prysznic. Ale nic nie może się równać z długą relaksującą kąpielą. I tu możemy zastosować dwie metody. Pierwsza to kąpiel we dwoje, a druga to właśnie metoda małych kroczków. Czyli z każdą kąpielą lejemy do wanny trochę mniej wody. Oczywiście technika się rozwija i w takich ekologicznych kąpielach może nam pomóc np. takie urządzenie. 3. WC. Większość nowoczesnych spłuczek posiada dwa przyciski. Naprawdę warto nauczyć się częściej wciskać ten mniejszy :) 4. Zmywanie. Jeśli posiadamy zmywarkę najprostszą metodą jest ustawianie jej na funkcję ECO i włączanie tylko pełnej zmywarki. Podczas zmywania ręcznego, możemy odkręcać wodę tylko wtedy gdy jest nam potrzebna. 5. Pranie. Zastanawialiście się czasem ile razy w tygodniu robicie pranie? Zdarza wam się wrzucić 2-3 rzeczy do pralki? Tylko pytanie: po co? Jeśli macie kosz na brudne rzeczy to problem jest rozwiązany. Do naszych pralek często możemy zapakować 5, a nawet 7 kg prania. Jeśli nie macie małych dzieci, które brudzą się na potęgę, wierzcie mi że jesteście w stanie ograniczyć się do 2-3 prań w tygodniu. Metoda małych kroczków też może się tu świetnie sprawdzić. I oczywiście warto wybierać programy do prania, które zużywają jak najmniej wody. I najważniejsze. Uczmy najmłodsze pokolenie tych dobrych nawyków. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie...
Witam wszystkich na moim blogu. Od razu wyjaśnię, że to nie jest blog o ekologicznych łóżkach :) Pewnie każdy z Was wie, że niektóre zawody przyjmują bardzo ciekawą dla ucha formę w rodzaju żeńskim. Jako przykład najlepiej sprawdzi się psycholog. Przez dziesiątki, a może nawet setki lat mówiono w Polsce pani psycholog. Aż tu nagle pewnego dnia, jakaś Pani w telewizji użyła słowa psycholożka. Początkowo wszystkich to jedynie bawiło, jednak z czasem odmiana się przyjęła w niektórych środowiskach. Czy forma jest poprawna? Nie mnie to rozstrzygać. Wszystkich zainteresowanych tym tematem odsyłam tutaj. Wracając do tematu. Niniejszy blog powstaje z myślą o poruszaniu różnych tematów związanych z ekologią, poczynając od kulinariów, po przez zdrowy tryb życia, segregację śmieci, ekologiczne materiały, odzież, kosmetyki itp. Mam nadzieję że ta dość ogólnie wyznaczona tematyka zaprowadzi mnie i moich czytelników w interesujące rejony. Zapraszam do wspólnej wirtualnej podróży po ekologicznym świecie na co dzień i od święta.