Dzięki uprzejmości firmy Quriers miałam okazję przetestować samochód elektryczny Nissan Leaf. Nie była to zwykła jazda próbna, jaką możemy odbyć w salonie samochodowym. Autko zostało mi udostępnione na cały dzień, dzięki czemu miałam możliwość przetestowania auta pod prawie każdym względem ;)
Zacznijmy od sprawy najważniejszej. Jest to auto w 100% elektryczne, nie hybrydowe. Dzięki czemu emisja spalin wynosi 0. Na naładowanych akumulatorach przejedziemy maksymalnie 150km. Żywotność akumulatorów to 200 tysięcy kilometrów. Nie da się ukryć, że jest to samochód typowo miejski. Naładowanie rozładowanego Leaf'a trwa około 8-10 godzin. Oczywiście są też szybkie ładowarki, które skracają ten proces do 30-40min. Niestety w naszym kochanym mieście takiej nie ma. Najbliższa jest w Aleksandrowie Łódzkim. Szkoda, ale mamy nadzieję, że w najbliższym czasie się to zmieni. Jak możemy przeczytać na stronie Nissana, koszt przejechania 100km tym autem wynosi około 7 zł. Warto dodać, że ładowarka w Aleksandrowie jest bezpłatna.
Nissan Leaf jest samochodem 5cio osobowym. Z zewnątrz wydaje się mały, ale to tylko pozory. Myślę że jest to idealny samochód dla 4 osobowej rodziny, mieszkającej pod miastem. Spokojnie można nim zawieźć rano dzieci do szkoły, pojechać do pracy, odebrać dzieci, zawieźć je na zajęcia dodatkowe, w między czasie zrobić zakupy, a wieczorem wrócić całą rodziną na kolację do domu. W nocy można podładować Leaf'a, by przygotować go do jazdy dnia następnego.
A propos zakupów. Leaf ma naprawdę pojemny bagażnik - 370 litrów. Oczywiście możemy dodatkowo rozłożyć siedzenia, zwiększając pojemność do 720 litrów. Bagażnik jest dość głęboki, jeśli porównamy go z konkurencją.
Pod spodem nie znajdziemy koła zapasowego, ale w zamian w bagażniku znajdziemy etui z kablem, służącym do ładowania samochodu.
A jakie są wrażenia z jazdy? Zaskakujące :) Przede wszystkim w samochodzie panuje błoga cisza :) Zero turkotania, klekotania (diesla) i innych atrakcji dźwiękowych. Auto jest na tyle ciche, że przy cofaniu załącza się sygnał dźwiękowy (jak w autach dostawczych) ostrzegający pieszych przed potencjalnym zagrożeniem.
Jedyną rzeczą, której trochę nie mogłam zrozumieć jeżdżąc tym autem, jest sposób korzystania ze "skrzyni biegów", choć tak naprawdę, samochód nie posiada biegów.
Aby pojechać do przodu, musimy przejść joystickiem na pozycję D (czyli dać do tyłu), ale aby cofnąć na pozycję R, czyli do przodu. Ale może to takie japońskie podejście. Podejrzewam, że po kilku dniach jazdy można się do tego spokojnie przyzwyczaić.
Z racji, że samochód nie posiada biegów, pełną moc osiąga w zasadzie od wciśnięcia gazu. Dlatego też, jeśli nie zależy nam na oszczędnej jeździe, możemy stać się królami wszystkich świateł :) Samochód ma niesamowite przyśpieszenie. W trybie eco, staje się troszkę bardziej przymulony.
Co ciekawe, samochód posiada system odzyskiwania energii. Jest on zdecydowanie bardziej odczuwalny w trybie eco. Podczas hamowania można powiedzieć, że ładują się akumulatory.
Jakbym miała komuś opisać wrażenia z jazdy samochodem, porównałabym to do jazdy metrem - podobne dźwięki, podobna dynamika :)
Przejdźmy do wnętrza. Jest dość standardowe. Pomijając parę ulepszeń. Po pierwsze nie ma skrzyni biegów i typowego hamulca ręcznego. Mamy elektryczny hamulec postojowy. Z kolei ręczny, jest ja w mercedesie (jeśli wiecie o co chodzi ;) ). Nie ma zegarów wskazujących prędkość, wszystko prezentowane jest na ciekłokrystalicznych wyświetlaczach. Na górnym mamy podaną prędkość, godzinę, oraz temperaturę.
Na dolnym wszystkie pozostałe informację. Dotyczą one głównie zasięgu samochodu oraz informacji z komputera pokładowego. itp
Niestety, mimo posiadania wielofunkcyjnej kierownicy, możemy z niej obsługiwać wyłącznie radio i telefon. Do obsługi komputera służy przycisk znajdujący się z lewej strony kierownicy (często w tym miejscu znajdują się bezpieczniki w samochodzie).
W tym miejscu znajdziemy również przyciski służące do otwierania "baku" samochodu. Lusterka boczne, są standardowego rozmiaru.
Model którym jeździłam został wyposażony w nawigację oraz kamerę cofania.
Nawigacja w mieście spisywała się dobrze, dość szybko przeliczała trasę, a jej obsługa jest intuicyjna.
Z ciekawostek samochód posiadał również podgrzewaną skórzaną kierownicę oraz podgrzewane fotele oraz klimatyzację. Oczywiście używanie wszystkich tych gadżetów zmniejsza zasięg samochodu.
Przyszedł czas na podsumowanie i podanie ceny. No właśnie cena. Od 126 tysięcy złotych (dodatkowe wyposażenie + metaliczny kolor max. 10tysięcy). Oznacza to że "goły" samochód jest już całkiem dobrze wyposażony. Dopłacić musimy jedynie za nawigację i lakier. Jednak za 126 tysięcy, możemy już kupić samochód dużo lepiej wyposażony niż Leaf. Fakt, koszty eksploatacji są bardzo niskie - nie musimy jeździć na stację benzynowe i nie produkujemy spalin. Mimo wszystko jak za takie nieduże miejskie auto cena jest dość wysoka. Spowodowane jest to prawdopodobnie tym, że jest to nadal nowość na rynku motoryzacyjnym. Ale jest to trend który jak najbardziej trzeba popierać i rozwijać.
Nissan Leaf, jest bardzo ładnym, rzucającym się w oczy, ekologicznym samochodem. Myślę, że firma kurierska będzie dla niego niezłym chrztem. Jeśli tam przeżyje (za co oczywiście trzymamy kciuki), normalny użytkownik nie powinien się obawiać zakupu samochodu elektrycznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz