Kolejne 1000 odsłon bloga za nami. Tym razem poszło szybciej niż ostatnio, co mnie ogromnie cieszy ;)
Co dla Was szykuję w najbliższym czasie? Testuję amarantus, myślę co dalej z tymi zniczami, ponieważ okazuje się, że nie każdy rodzaj szkła można segregować (mail do firmy wysłany, czekam na odpowiedź). Tematów na nowe posty na pewno nie zabraknie. Jednak jeśli macie jakieś tematy, którym warto się przyjrzeć, piszcie w komentarzach, zostaną dodane do listy i zbadane.
Pozdrawiam Ekolożka :)
czwartek, 31 października 2013
wtorek, 29 października 2013
Ekologia od święta
Już za kilka dni, większość z nas wyruszy na cmentarze, odwiedzić groby rodziny i znajomych, których już z nami nie ma. Oczywiście przed samymi świętami, część z nas wybiera się trochę wcześniej, aby zrobić porządki na grobach. To samo uczyniłam i ja. I wiecie co mnie ogromnie zdziwiło? Może cmentarz który odwiedziłam jest wyjątkowy (hym... nie sądzę), ale bardzo zaskoczył mnie brak...segregacji odpadów na cmentarzu. Oczywiście, nie wymagam cudów, ale postawienie kosza na szkło + plastik i inne, chyba nie było by problemem. Skoro ludzie w swoich domach potrafią posegregować śmieci, to czemu mieli by nie uczynić tego na cmentarzu? Szczególnie w okresie 1 listopada, kiedy "przemiał świeczek" jest ogromny.
Dość narzekania ;) Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym nie wpisała w wyszukiwarkę hasła "znicz ekologiczny". Co uzyskałam? Lampiony wycięte z dyni i znicza z wkładem na baterie (najlepiej baterie słoneczne). Co jak co, ale świeczki na baterię... Co kto lubi.
Osobiście chciałam Was namówić do czegoś innego. Nie ukrywajmy, znicza są drogie. Nie wiem jak Wy, ale ja zwykle wybieram te szklane. Plastikowe po wypaleniu fruwają po pomnikach. A szklane możemy wykorzystać, i to wielokrotnie. Powiecie zaraz, ale o co tyle zachodu, lepiej kupić nowy, a nie bawić się z myciem. Jeśli posiadacie zmywarkę, to już w ogóle nie ma o czym mówić. Ona wszystko zrobi za was. Znicz będzie wyglądał jak nowy. Testowałam to już wielokrotnie. Pamiętacie post o słoikach? Szklane opakowania potrzebują milion lat, aby się rozłożyć. Dlatego też warto wykorzystać je wielokrotnie przed wyrzuceniem. Zwłaszcza, że to nas praktycznie nic nie kosztuje, a nawet pozwala zaoszczędzić kilkanaście złotych.
Dość narzekania ;) Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym nie wpisała w wyszukiwarkę hasła "znicz ekologiczny". Co uzyskałam? Lampiony wycięte z dyni i znicza z wkładem na baterie (najlepiej baterie słoneczne). Co jak co, ale świeczki na baterię... Co kto lubi.
Osobiście chciałam Was namówić do czegoś innego. Nie ukrywajmy, znicza są drogie. Nie wiem jak Wy, ale ja zwykle wybieram te szklane. Plastikowe po wypaleniu fruwają po pomnikach. A szklane możemy wykorzystać, i to wielokrotnie. Powiecie zaraz, ale o co tyle zachodu, lepiej kupić nowy, a nie bawić się z myciem. Jeśli posiadacie zmywarkę, to już w ogóle nie ma o czym mówić. Ona wszystko zrobi za was. Znicz będzie wyglądał jak nowy. Testowałam to już wielokrotnie. Pamiętacie post o słoikach? Szklane opakowania potrzebują milion lat, aby się rozłożyć. Dlatego też warto wykorzystać je wielokrotnie przed wyrzuceniem. Zwłaszcza, że to nas praktycznie nic nie kosztuje, a nawet pozwala zaoszczędzić kilkanaście złotych.
poniedziałek, 28 października 2013
TomTato
Tak wiem, miało być zupełnie o czymś innym. Ale ponownie pomysł mnie zaskoczył i dał mi inspirację.
Przyznam Wam się bez bicia, że jak pierwszy raz zobaczyłam TomTato, pomyślałam sobie "czego ta genetyka nie wymyśli". Jednak, okazało się, że ta roślinka to nie jest żadne GMO, a hybryda uzyskana dzięki szczepieniu (tak jak to się czyni od wielu wielu lat np. z drzewami). O czym mowa? Zapraszam do obejrzenia poniższego filmiku
Pomidoro-ziemniak został wyhodowany przez jedną z firm ogrodniczych w Wielkiej Brytanii. Pomidory podobno są pyszne i słodkie, a takie rozwiązanie oszczędza nam miejsca w ogrodzie. Sam pomysł zasługuje na 5+. Większy problem może być jedynie z praktycznym zastosowaniem tego wynalazku. Krzaczek pomidorowy rośnie bowiem kilka miesięcy (ok. 4) i z tego co rozumiem, jeśli wsadzimy sobie tą hybrydę do ogródka, to ziemniaczki zjemy dopiero jak zbierzemy pomidorki. Koszt rośliny to około 75 zł (niestety). Czekam na więcej takich rozwiązań. Kto wie czym nas jeszcze ogrodnicy zaskoczą.
Przyznam Wam się bez bicia, że jak pierwszy raz zobaczyłam TomTato, pomyślałam sobie "czego ta genetyka nie wymyśli". Jednak, okazało się, że ta roślinka to nie jest żadne GMO, a hybryda uzyskana dzięki szczepieniu (tak jak to się czyni od wielu wielu lat np. z drzewami). O czym mowa? Zapraszam do obejrzenia poniższego filmiku
poniedziałek, 21 października 2013
Biodegradowalny płaszcz przeciwdeszczowy
Nie wiem, czy Wy odwzajemniacie to uczucie, ale ja po prostu uwielbiam pisać takie posty :D Ekonowinki to chyba moja ulubiona kategoria. Dziś na tapetę idzie biodegradowalny płaszcz przeciwdeszczowy firmy CompBio Spudcoat. Pewnie zastanawiacie się co jest w nim takiego wyjątkowego. Należy zacząć od zaznaczenia, że producent wyszedł z założenia, że płaszcz przeciwdeszczowy zakładamy kilkukrotnie, po czym go wyrzucamy. I w sumie, można powiedzieć, że całkiem słusznie. Taka pelerynka jest obowiązkowym ekwipunkiem każdej osoby jeżdżącej na festiwale muzyczne. Zwykle po powrocie, płaszcz ląduje w koszu. Ale może być inaczej. CompBio wyprodukował płaszcz, który w 100% składa się ze skrobi ziemniaczanej, co oznacza że jest w 100% biodegradowany. Mało tego! Producent umieścił w płaszczu zaszyte nasionko (pomidora lub ogórka). Jeśli płaszcz nam się zniszczy lub po prostu stwierdzimy, że czas kupić nowy, idziemy do ogródka lub kupujemy dużą doniczkę i nasz płaszcz zasypujemy ziemią, tak aby nasionko znalazło się na górze. Następnie regularnie podlewamy i czekamy na zbiory. SUPER :D
Czas na wady. Największą wadą płaszcza jest cena. W Polsce waha się od 50 do 60zł. Za kolejną wadę możemy uznać fakt, że nie mamy do wyboru ani koloru, ani rodzaju nasiona. Choć z drugiej strony, chyba każdy lubi niespodzianki. Sam pomysł jest super. Z niecierpliwością czekam na więcej takich nowinek na rynku.
Zdjęcia użyte w poście pochodzą z tej strony.
Czas na wady. Największą wadą płaszcza jest cena. W Polsce waha się od 50 do 60zł. Za kolejną wadę możemy uznać fakt, że nie mamy do wyboru ani koloru, ani rodzaju nasiona. Choć z drugiej strony, chyba każdy lubi niespodzianki. Sam pomysł jest super. Z niecierpliwością czekam na więcej takich nowinek na rynku.
Zdjęcia użyte w poście pochodzą z tej strony.
czwartek, 17 października 2013
Jak tu... prać?
Jednym z najpopularniejszych postów na moim blogu jest wpis na temat pralki Eco Bubble. Dlatego też, gdy ostatnio gdzieś usłyszałam wypowiedź eksperta na temat prania w niskich temperaturach, od razu pomyślałam, że muszę zgłębić ten temat.
Niestety, bardzo się pomyliłam, myśląc że będzie to post lekki, łatwy i przyjemny...
Zanim zaczniecie czytać dalej, polecam zagłębić się w artykuł nr.1, artykuł nr. 2, artykuł nr. 3. Przeczytacie w nich, że m.in.: pranie w niskich temperaturach nie zabija groźnych bakterii i wirusów, piorąc wszystko razem powstaje "bakteryjna zupa" zawierająca bakterie kałowe.
Więc nasuwa się pytanie z tytułu posta "Jak tu prać?". Bo jak ja to wszystko przeczytałam, to doszłam do wniosku, że chodzę wyłącznie w brudnych rzeczach.
No cóż, należy zadać sobie kilka pytań. Po pierwsze, po co pierzemy? Aby usunąć z ubrań brud i kurz, czy aby pozbyć się wszystkich bakterii i innych świństw które mieszkają na naszych ubraniach? Podejrzewam, że większość osób wybierze generalnie opcję nr.1. Dlaczego? Ponieważ, jeśli przeczytaliście powyższe artykuły, lub sami poszperaliście w internecie, to zapewne wiecie, że nawet pranie w 90*C nie da nam sterylnie czystego prania. Po drugie, należy sobie zadać kolejne pytanie, czy konieczne jest usuwanie wszystkich bakterii z rzeczy które pierzemy? Nie oszukujmy się, bakterie są wszędzie, te dobre i te złe. Znajdziemy je w naszym zlewie kuchennym, na szczoteczce do zębów, na ręcznikach w łazience. Pranie w niższych temperaturach teoretycznie jest bardziej ekologiczne, ale przede wszystkim ma na celu nie niszczenie tak naszych ubrań. Szczerze? Osobiście większość swoich rzeczy piorę w 40*C (poza na przykład pościelą i rzeczami z wełny czy jedwabiu). I jak do tej pory, ani nie miałam dolegliwości żołądkowych, ani moje ubrania nie wyblakły. Większość rzeczy odwracam na lewa stronę i tyle. Nawet jeśli metka mówi inaczej, zwykłe bawełniane i poliestrowe rzeczy można tak bezpiecznie prać. Nasze ubrania są bardziej niszczone, na przykład przez suszarki elektryczne.
W jednym z artykułów wyczytałam, że należy robić puste pranie, raz w tygodniu na 90*C. Nie znam chyba NIKOGO, kto by tak właśnie czynił. O względach ekologicznych już nie wspomnę. Oczywiście, raz w miesiącu możemy sobie pozwolić na taki manewr, ale nie co tydzień, bez przesady.
W kwestii ubranek i pieluszek dziecięcych, nie będę się wypowiadać. Mamy na pewno wiedzą jak prać rzeczy swoich dzieci. Lata temu mamy gotowały pieluszki, ciekawe czy w dzisiejszych czasach ktokolwiek tak robi ;)
Ale pozwolę sobie wrócić jeszcze do tematu tych złych bakterii i wirusów, oraz wysokich temperatur. Na to wszystko jest jedna prosta rada - prasowanie.
Niestety, bardzo się pomyliłam, myśląc że będzie to post lekki, łatwy i przyjemny...
Zanim zaczniecie czytać dalej, polecam zagłębić się w artykuł nr.1, artykuł nr. 2, artykuł nr. 3. Przeczytacie w nich, że m.in.: pranie w niskich temperaturach nie zabija groźnych bakterii i wirusów, piorąc wszystko razem powstaje "bakteryjna zupa" zawierająca bakterie kałowe.
Więc nasuwa się pytanie z tytułu posta "Jak tu prać?". Bo jak ja to wszystko przeczytałam, to doszłam do wniosku, że chodzę wyłącznie w brudnych rzeczach.
No cóż, należy zadać sobie kilka pytań. Po pierwsze, po co pierzemy? Aby usunąć z ubrań brud i kurz, czy aby pozbyć się wszystkich bakterii i innych świństw które mieszkają na naszych ubraniach? Podejrzewam, że większość osób wybierze generalnie opcję nr.1. Dlaczego? Ponieważ, jeśli przeczytaliście powyższe artykuły, lub sami poszperaliście w internecie, to zapewne wiecie, że nawet pranie w 90*C nie da nam sterylnie czystego prania. Po drugie, należy sobie zadać kolejne pytanie, czy konieczne jest usuwanie wszystkich bakterii z rzeczy które pierzemy? Nie oszukujmy się, bakterie są wszędzie, te dobre i te złe. Znajdziemy je w naszym zlewie kuchennym, na szczoteczce do zębów, na ręcznikach w łazience. Pranie w niższych temperaturach teoretycznie jest bardziej ekologiczne, ale przede wszystkim ma na celu nie niszczenie tak naszych ubrań. Szczerze? Osobiście większość swoich rzeczy piorę w 40*C (poza na przykład pościelą i rzeczami z wełny czy jedwabiu). I jak do tej pory, ani nie miałam dolegliwości żołądkowych, ani moje ubrania nie wyblakły. Większość rzeczy odwracam na lewa stronę i tyle. Nawet jeśli metka mówi inaczej, zwykłe bawełniane i poliestrowe rzeczy można tak bezpiecznie prać. Nasze ubrania są bardziej niszczone, na przykład przez suszarki elektryczne.
W jednym z artykułów wyczytałam, że należy robić puste pranie, raz w tygodniu na 90*C. Nie znam chyba NIKOGO, kto by tak właśnie czynił. O względach ekologicznych już nie wspomnę. Oczywiście, raz w miesiącu możemy sobie pozwolić na taki manewr, ale nie co tydzień, bez przesady.
W kwestii ubranek i pieluszek dziecięcych, nie będę się wypowiadać. Mamy na pewno wiedzą jak prać rzeczy swoich dzieci. Lata temu mamy gotowały pieluszki, ciekawe czy w dzisiejszych czasach ktokolwiek tak robi ;)
Ale pozwolę sobie wrócić jeszcze do tematu tych złych bakterii i wirusów, oraz wysokich temperatur. Na to wszystko jest jedna prosta rada - prasowanie.
wtorek, 15 października 2013
Podsumowanie Targów i kilka zapowiedzi...
Jak wspomniałam w ostatnim poście, w ostatni weekend odbyły się w Łodzi targi Natura Food. Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć. Pochodziłam, porozmawiałam zarówno z wystawcami, jak i z osobami odwiedzającymi to miejsce. I od razu zaznaczę, że nie chcę absolutnie wyjść na hejtera. Mam po prostu parę spostrzeżeń. Pozwolę sobie zacząć od nazwy. VI Międzynarodowe Targi Żywności Ekologicznej i Tradycyjnej NATURA FOOD. Brzmi super, ale... Szczerze mówiąc nie wiem, czy to wina organizatorów, a może po prostu nasze polskie realia, ale spodziewałam się, że tam będzie 90% wystawców oferujących rzeczy ekologiczne. A jak było na prawdę? Myślę, że ok. 15-20% wystawców miało w swojej ofercie produkty wyłącznie ekologiczne. Część, miała w swojej ofercie masę rożnych, dobrej jakości produktów (słowa wystawców) i na przykład jeden lub kilka produktów z certyfikatem. I zostało nam jakieś 50% wystawców, którzy eko produktów w ogóle nie posiadali. Zaraz napiszecie, że przecież jest też żywność tradycyjna. No jest, jest, ale co to znaczy dla nas konsumentów? Mi osobiście, kojarzy się to na przykład z chlebem pieczonym na zakwasie bez polepszaczy, z prawdziwymi wędlinami. Tutaj możecie znaleźć obszerne wyjaśnienie tego pojęcia. Tyle jeśli chodzi o wystawców. Teraz przejdę do klientów. Nie jestem w stanie określić procentowo, ale masa ludzi, nie ma pojęcia czym są produkty ekologiczne! Już kiedyś o tym pisałam, jak rozpoznać taki produkt. Musi być na nim logo (zielone tło i listek z białych gwiazdek). I tak na przykład, bardzo wielu osobom wydaje się, że firma Klimeko, oferuje produkty eko. Otóż nie. Oczywiście, posiadają oni produkty bardzo dobrej jakości. Ale nie są to ekologiczne jogurty, śmietany itp. To na prawdę robi wielką różnicę. Chodzi chociażby o "wydajność" zwierząt, o to czym są karmione itd. Świadomość konsumentów jest niestety bardzo mała.
Przejdźmy do pozytywów :D Otóż, takie targi to świetna okazja do poznania nowości rynkowych. Przykład poniżej.
Różowy ryż, nie jest barwiony przez producenta. Swój oryginalny kolor zawdzięcza miejscu w którym rośnie, czyli wulkanicznej glebie na wyspie Java. Dystrybutorem jest firma Lotao Deli. Swoją drogą, bardzo ciekawe rzeczy mi się wyświetliły jak wpisałam tą nazwę w gogle w dziale grafika...
Cena powala. O ile dobrze pamiętam opakowanie 20-30 dag kosztowało ok. 30zł. Produkt jest ślicznie zapakowany, z resztą jak wszystkie produkty tej firmy, więcej możecie zobaczyć na przykład tutaj.
Co jeszcze? Był ketchup słodzony miodem (niestety nie próbowałam), było ekologiczne mleko ryżowe (o tym więcej przy innej okazji). Mąkę i olej można było kupić dosłownie ze wszystkiego. Od kasztanów jadalnych, przez pestki dyni po amarantusa, ale o nim również napiszę kiedy indziej.
Mi troszkę brakowało działu z ekologicznymi kosmetykami. To znaczy było kilka pojedynczych stoisk, ale mało rzucały się w oczy i nie widziałam na nich żadnych nowości, których bym nie znała.
A teraz zapowiedzi. W najbliższym czasie, chciałabym Wam opowiedzieć o kilku nabytych na targach (i nie tylko) produktach. Będzie o wodzie kokosowej, którą aktualnie testuje, o amarantusie, o wyciskarkach do "wszystkiego", o ekologicznych ciasteczkach z Czech, o pysznym ekologicznym serze z pomorza i o wspomnianych już ekologicznych szczoteczkach do zębów.
Zaglądajcie koniecznie, nowe posty niebawem :)
Przejdźmy do pozytywów :D Otóż, takie targi to świetna okazja do poznania nowości rynkowych. Przykład poniżej.
Różowy ryż, nie jest barwiony przez producenta. Swój oryginalny kolor zawdzięcza miejscu w którym rośnie, czyli wulkanicznej glebie na wyspie Java. Dystrybutorem jest firma Lotao Deli. Swoją drogą, bardzo ciekawe rzeczy mi się wyświetliły jak wpisałam tą nazwę w gogle w dziale grafika...
Cena powala. O ile dobrze pamiętam opakowanie 20-30 dag kosztowało ok. 30zł. Produkt jest ślicznie zapakowany, z resztą jak wszystkie produkty tej firmy, więcej możecie zobaczyć na przykład tutaj.
Co jeszcze? Był ketchup słodzony miodem (niestety nie próbowałam), było ekologiczne mleko ryżowe (o tym więcej przy innej okazji). Mąkę i olej można było kupić dosłownie ze wszystkiego. Od kasztanów jadalnych, przez pestki dyni po amarantusa, ale o nim również napiszę kiedy indziej.
Mi troszkę brakowało działu z ekologicznymi kosmetykami. To znaczy było kilka pojedynczych stoisk, ale mało rzucały się w oczy i nie widziałam na nich żadnych nowości, których bym nie znała.
A teraz zapowiedzi. W najbliższym czasie, chciałabym Wam opowiedzieć o kilku nabytych na targach (i nie tylko) produktach. Będzie o wodzie kokosowej, którą aktualnie testuje, o amarantusie, o wyciskarkach do "wszystkiego", o ekologicznych ciasteczkach z Czech, o pysznym ekologicznym serze z pomorza i o wspomnianych już ekologicznych szczoteczkach do zębów.
Zaglądajcie koniecznie, nowe posty niebawem :)
piątek, 11 października 2013
Natura food i Festiwal Światła
Nareszcie coś się dzieje! Ten weekend w Łodzi obfituje w wydarzenia, zarówno pro ekologiczne, jak i "przeciwne". Z jednej strony odbywają się Targi Natura food i beEco. Warto tam zajrzeć. Znajdziecie na nich mnóstwo dobrego jedzenia, niekoniecznie ekologicznego. Są to targi międzynarodowe, możemy spotkać stoiska na przykład z Węgier, promujące swoje specjały. Pamiętacie, jakiś czas temu pisałam o bambusowych szczoteczkach do zębów. Firmę, która dystrybuuje je w Polsce również tam znajdziecie. Jest to bardzo fajna impreza, nie tylko dla eko freaków, ale dla osób dla których ważne jest to co jedzą i jakich produktów używają. Można zapoznać się z nowinkami rynkowymi i spróbować pyszności z całej Europy.
Jednocześnie w mieście odbywa się inna impreza. Wieczorową porą, można podziwiać m.in. ulicę Piotrkowską w niecodziennej odsłonie. Organizowany jest już drugi raz w mieście Light Move Festival. To świetna okazja aby obejrzeć, to często postrzegane, jako szare i ponure miasto, w kolorze. Oczywiście nie jest to pro ekologiczne wydarzenie, ale robi wrażenie. Poniżej zdjęcie z zeszłorocznej edycji.
Jednocześnie w mieście odbywa się inna impreza. Wieczorową porą, można podziwiać m.in. ulicę Piotrkowską w niecodziennej odsłonie. Organizowany jest już drugi raz w mieście Light Move Festival. To świetna okazja aby obejrzeć, to często postrzegane, jako szare i ponure miasto, w kolorze. Oczywiście nie jest to pro ekologiczne wydarzenie, ale robi wrażenie. Poniżej zdjęcie z zeszłorocznej edycji.
niedziela, 6 października 2013
Recyklingowa inspiracja
Nowy dzień, nowe inspiracje. Do tego eko inspiracje. Poniższa pochodzi z szatni klubo-kawiarni Niebostan. Dobre pomysły czekają na Was na każdym kroku. Wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć.
Sympatyczny pomysł na recykling sztućców, prawda?
Udanego nadchodzącego tygodnia :)
Sympatyczny pomysł na recykling sztućców, prawda?
Udanego nadchodzącego tygodnia :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)